Kolejarze tarnogórscy przewodzili za prezydentury Bolesława Bieruta we współzawodnictwie pracy. Ich inicjatywy podejmowali robotnicy w całej Polsce
W węźle kolejowym w Tarnowskich Górach już w międzywojniu pracownicy formowali pociągi z wagonami wypełnionymi węglem i jadące z górnośląskich kopalń do portu w Gdyni. Znaczenie stacji przeładunkowej wzrosło po II wojnie światowej, gdy „czarne złoto” masowo eksportowano z kraju. Nic dziwnego, że komunistyczne władze żywo interesowały się pracą tarnogórskich kolejarzy. W 1948 roku przyjrzeć się budowie nowej parowozowni przyjechała nawet delegacja z Ministerstwa Komunikacji. Z wolna wykluwała się na kolei, zaczerpnięta ze Związku Radzieckiego, idea współzawodnictwa pracy, osiągając w Tarnowskich Górach swoje apogeum w latach 1950-1952.
Pierwszym znanym w kraju przodownikiem pracy pośród kolejarskiej braci został Paweł Kocot. Skromny maszynista wraz z kolegą Wiktorem Foreiterem uznali, że spalanie grubych kęsów węgla przedniego gatunku to marnotrawstwo. Zaczęli mieszać ze sobą lepsze i gorsze asortymenty węgla. Zaoszczędzili w ten sposób 325 ton paliwa w 1949 roku. Paweł Kocot zachęcił do rywalizacji w oszczędzaniu węgla oraz jak najdłuższej dobowej jazdy na parowozie kolejarzy z całej Polski. Ze względu na kursowanie na krótkich trasach tarnogórscy maszyniści zostali pokonani w całodobowej jeździe przez bydgoską załogę, która przejechała 627 kilometrów w ciągu 24 godzin.
Inni pracownicy węzła Tarnowskie Góry nie pozostawali w tyle, w 1950 roku maszyniści zwiększyli dobowy przebieg parowozów o 9,8 km, a każda tarnogórska drużyna z lokomotyw przejechała w miesiącu co najmniej 2,5 dnia na zaoszczędzonym paliwie.
Do współzawodnictwa pracy przyłączyła się także reszta tarnogórskiej kolejarskiej załogi. Manewrowi przetoczyli w ciągu godziny 4,3 wagonów. Stacyjni skrócili postój pociągów o pół godziny i dodatkowo załadowali 1035 wagonów i przewieźli 17 tys. 600 ton towarów więcej. Dorównali im mechanicy i rewidenci, zmniejszając o 30 % wyłączenia wagonów z ruchu i poprawili regularność kursowania pociągów o 93,7%. Pracownicy parowozowni zmniejszyli o 15% pracogodziny przy naprawie technicznych urządzeń na 100 parowozokilometrów. Drogowcy zbudowali dwa tory i naprawili styki szyn na stacji, usprawniając przewozy. Elektrotechnicy przyspieszyli usuwanie usterek i wykonali tablice rozdzielcze oraz centralę automatyczną. Dla estetyki uporządkowali kolejarze stację i uruchomili świetlicę dla szkolnej młodzieży.
Na ogólnym zebraniu załogi 19 lipca 1950 roku tarnogórscy kolejarze ogłosili, że swój czyn produkcyjny wykonali na cześć szóstej rocznicy ogłoszenia Manifestu PKWN. Zadeklarowali również, że do końca roku podejmą dalsze zobowiązania warte 130 mln zł.
Podczas masówki dyrektor PKP Aleksander Bader odznaczył Orderami Sztandaru Pracy I klasy maszynistę Wiktora Foreitera i Pawła Kocota, który awansował już na stanowisko kontrolera mechanicznego. Odznaki racjonalizatorów i przodowników pracy otrzymało jeszcze kilku kolejarzy.
Wezwanie tarnogórskich kolejarzy, rzucone na masówce 20 czerwca 1950 roku, do przedterminowego wykonania zadań dla uczczenia czynem Święta Odrodzenia w pierwszym roku planu sześcioletniego ochoczo podejmowali pracownicy węzłów kolejowych w całej Polsce; Bydgoszczy, Łodzi, Wrocławiu, Szczecinie, Gdańsku, Krakowie. Czyn lipcowy poparli także krawcy, szewcy, mydlarze i zarządcy dróg z Dzierżoniowa, górnicy i hutnicy z Górnego Śląska.
Kolejną fazę współzawodnictwa pracy kolejarze z miasta gwarków zainicjowali dwa lata później. Pretekstem do poprawy jakości przewozów była 60. rocznica urodzin Bolesława Bieruta, pierwszego sekretarza PZPR. Korzystając z doświadczeń radzieckich stachanowców ze stacji Briańsk, ustawiacze zobowiązali się zestawiać pociągi tak, żeby wagony z hamulcami i silnymi sprzęgami dawać na początek składu, ze słabszymi na koniec. Na trasie Tarnowskie Góry- Karsznice pociągi kursowały z listem gwarancyjnym, zapobiegającym wyłączeniu i przestawianiu kolejności wagonów na pośrednich stacjach. Racjonalizacja taka objęła od 1 kwietnia 1952 roku 10% pociągów jeżdżących po torach Magistrali Węglowej. Nagrodą dla przodowników pracy były nie tylko odznaczenia, wyróżniający się obejmowali kierownicze stanowiska i funkcje w partii. Mogli także liczyć na spotkania z przywódcami PRL w Warszawie, między innymi podczas noworocznych zabaw.
Ryszard Bednarczyk