Menu Zamknij

Granice

Chociaż prace nad wytyczeniem zachodniej granicy między Polską a Niemcami rozpoczęto w 1920 r. po ratyfikacji traktatu wersalskiego przez Niemcy, zakończono je dopiero w 1924 roku

Ostateczny jej przebieg na Górnym Śląsku był wynikiem jego podziału decyzją Ligi Narodów po plebiscycie i III powstaniu śląskim zaakceptowaną 20 października 1921 r. przez Radę Ambasadorów. 

Granica rozdzieliła nie tylko miasta i wsie. Poprzecinała linie kolejowe szeroko i wąskotorowe, tramwajowe, energetyczne oraz drogi. Czasem dzieliła podwórka, separowała dom od ogrodu czy studni. 

W Tarnowskich Górach przecięła dzisiejsze ulice Powstańców Warszawskich w Rybnej, Pyskowicką w Starych Tarnowicach, Reptowską i Gliwicką w Reptach. 

Ciekawym fragmentem była linia graniczna w niemieckim wtedy Laryszowie przy skrzyżowaniu ulic Wolności i Bohaterów Westerplatte po stronie niemieckiej oraz Laryszowską biegnącej od północy z polskiej Rybnej i polnej ul. Sielanka dochodzącej od wschodu z polskich Tarnowskich Gór. 

Przy skrzyżowaniu granica wcinała się w obszar Rybnej małym prostokątem oznaczonym kamieniami granicznymi M311- 314. Obejmował on działkę z parterowym domem z 1888 r. stojącym ścianą szczytową do ul. Wolności a frontem do ul. Sielanka oraz przynależne do niego zabudowania gospodarskie. 

Musiał być powód takiego wytyczenia granicy. Dzisiejsza, między Laryszowem – dzielnicą Zbrosławic i Rybną – dzielnicą Tarnowskich Gór przebiega przy tym skrzyżowaniu identycznie. 

Granice podzieliły zakłady pracy należące do tych samych koncernów a nawet podziemne wyrobiska kopalniane. W chodniku łączącym ościenne kraje instalowano kraty. 

W Tarnowskich Górach granica przecięła Głęboką Sztolnię Fryderyka. Jej pierwszy, zachodni odcinek zaczynający się w podziemiach Zakładu Wodociągowego w Reptach z szybem Adolph, później Staszic, znalazł się w Polsce. Zaś oddalony od niego o ok. 4.5 km wylot chodnika i otwarty odpływ do rzeki Dramy po stronie Niemiec. Na niej pozostała też rotunda nad szybem wentylacyjnym – Lichtloch I nazywanym dziś Adam. Granica nad sztolnią przebiegała na zachodzie Parku Reptowskiego między kamieniami granicznymi M327 i M329.

W grudniu 1927 r. podpisano w Berlinie specjalny polsko-niemiecki układ o dziewięciu artykułach w sprawie używania i utrzymywania Głębokiej Sztolni Fryderyka. 

Układ zawarty na czas nieograniczony, mógł być wypowiedziany z terminem 3-letnim, ale nie przed 31 grudnia 1930 r. 

Rządowi polskiemu przysługiwało prawo użytkowania, w celu odprowadzenia wody ze sztolni, odcinka Głębokiej Sztolni Fryderyka położonego na terenie niemieckim od granicy polsko-niemieckiej aż do wylotu sztolni (Stollenmundloch) i otwartego rowu odpływowego od tego miejsca do jego ujścia do Dramy, wraz z wszelkimi do nich należącymi urządzeniami. Nie podlegało to żadnym opłatom poza kwotą 300 Reichsmarek jaką Polska zobowiązała się uiszczać corocznie w Kasie Rejencji w Opolu.

Polska zobowiązała się nie wydawać żadnych zarządzeń mogących wpłynąć na czystość wody i zmianę warunków jej odpływu ze sztolni, a Niemcy nie dopuszczać osób niepowołanych do wylotu sztolni i rowu odpływowego, zapobiegać wykonywaniu w ich bliskości robót mogących utrudniać regularny odpływ wody oraz dbać o zachowanie wolnego jej wpływu do Dramy.

  Poza tym, Niemcy zobowiązały się udzielać polskim urzędnikom i robotnikom nadzorującym i utrzymującym sztolnię do najdalej idących ułatwień, udzielając im pomocy, ochrony i zwalniając ich od istniejących przepisów paszportowych.

Narzędzia i materiały potrzebne do utrzymania sztolni, mogły być przewożone z jednego do drugiego państwa na drodze nad i podziemnej, bez opłaty cła pod warunkiem powrotnego wywiezienia narzędzi i nieużytych materiałów.

Z dwóch kluczy od bram wylotu sztolni jeden znajdować się miał w Dyrekcji Polskich Państwowych Zakładów Wodociągowych, drugi w niemieckim Urzędzie Celnym w Broslawitz (Zbrosławice). Urząd ten zakładał też osobne zamknięcie do bram wylotu.

Nieporozumienia miał rozpatrywać wyłącznie specjalny Sąd Rozjemczy, do którego rządy obu państw wyznaczały jednego sędziego rozjemczego, a ci superarbitra. Gdyby w tej sprawie do porozumienia nie doszli, wskazywałaby go Liga Narodów. Układ prawdopodobnie nigdy nie został wypowiedziany i nie zaszła potrzeba powoływania Sądu Rozjemczego.

Mieczysław Filak

Montes Nr 116