Menu Zamknij

Szkolni doradcy

Na początku 1920 roku w powiecie tarnogórskim oraz samym mieście, objętym plebiscytem, mieszkało 9379 dzieci, z czego tylko 4815 uznanych zostało za polskie

W Tarnowskich Górach 3 maja 1920 roku odbyła się demonstracja, podczas której 15 tys. osób domagało się nauki w szkołach nie tylko języka niemieckiego. W tym dniu wybuchł także strajk szkolny przeciwko edukacji tylko po niemiecku. Trzy dni później alianci powołali polskich doradców przy sojuszniczych kontrolerach powiatowych, żeby zrównoważyć wpływ obu nacji w terenowej administracji. Jak napisał Bogdan Cimała w „Historii Tarnowskich Gór”, funkcję tę objął Piotr Hylla w Tarnowskich Górach. Natomiast 9 maja 1920 roku przedstawiciele Ententy powołali doradców technicznych do nauki w szkołach powiatu tarnogórskiego języka polskiego z zadaniem nadzorowania nauki religii i języka polskiego. Został nim Ryszard Hollek. Tarnogórskim seminarium nauczycielskim miał zajmować się Feliks Żdziebło. 

Pierwsze wnioski przekazane przez Ryszarda Holleka 23 września 1920 roku bezpośrednio do Wydziału Szkolnego Polskiego Komisariatu Plebiscytowego w Bytomiu po przeprowadzeniu lustracji szkół były dość zróżnicowane. W 34 skontrolowanych szkołach ludowych tylko w 28 prowadzone było równoprawne obok niemieckiego nauczanie w języku polskim. Żadnych lekcji polskiego nie prowadzili nauczyciele w Czarnej Hucie, Strzybnicy, Świerklańcu, Laryszowie, Lasowicach, Ptakowicach. Jedną z przyczyn nieorganizowania lekcji języka polskiego w szkołach był brak nauczycieli, których wielu zbiegło z powiatu tarnogórskiego podczas rozruchów po wybuchu II powstania śląskiego. 

Wzdraga się uczyć polskiego

W Miasteczku Śląskim po ucieczce 3 nauczycieli przybył z Pszczyny nauczyciel Brzeziński, ale „wzdraga się uczyć polskiego, choć go zna dobrze” – informował Ryszard Hollek. W Bobrownikach Śląskich nauczyciel Skrzypiec władał polskim i uczył go jako równoprawnego, a dzieci odpowiadały dobrze po polsku. Drugi nauczyciel Finkelman słabo znał polski i uczył go źle. Podobnie było w szkole w Zbrosławicach, gdzie nauczyciel Szneider uczyl polskiego, choć źle go znał, dlatego dzieci nie przychodziły na lekcje. W Rybnej nauczyciel Baruch był wielkim hakatystą i nie dbał o język polski. Ze szkoły w Nakle Śląskim uciekł nauczyciel Langer, ale dwaj inni dobrze uczyli polskiego i zabierali dzieci na udane wycieczki połączone z zabawą ludową. Nauczyciel Emrich wyjechał na studia do Kolonii i pracował w niemieckim komisariacie plebiscytowym. W Grzybowicach nauczano po polsku tylko religii, podobnie w Wieszowie i Starych Tarnowicach, gdzie lekcje religii w języku polskim prowadził miejscowy proboszcz. W Pniowcu nauczyciel Pośpieszczyk należał do Heimatreuer i był obojętny sprawie polskiej. Wrodzy językowi polskiemu byli nauczyciele w Wieszowie. Dobrze uczono polskiego w Orzechu. W Tarnowskich Górach lekcje języka polskiego wprowadzono trzy tygodnie przed wakacjami i nauczyciel Langer w szkole chłopców „pokonuje zainteresowanie do nauki polskiego”. 

Ryszard Hollek jako doradca i inspektor szkolny na powiat tarnogórski zaapelował o powrót nauczycieli uchodźców do szkół po wakacjach. Zaproponował także, żeby lekcje polskiego jako języka równoprawnego odbywały się w godzinach porannych, gdy dzieci są mniej zmęczone i mają świeży umysł, co wpłynie na lepsze wyniki nauczania. Lekcje po obiedzie były źle dobrane, bo dzieci były zmęczone i musiały iść do pracy w rodzinnych gospodarstwach. Lekcje religii po niemiecku zamieniono na katechezę po polsku.

W następnym raporcie już powakacyjnym napisanym 28 września 1920 roku doradca szkolny odnotował, którzy nauczyciele nie wrócili do pracy. Z powodu braku kadry pedagogicznej łączono w szkołach klasy i skracano o godzinę 5-godzinne nauczanie religii po polsku. Obowiązkowe były 2 godziny czytania i pisania po polsku oraz pogadanki. Jedynie w 3 katolickich i ewangelickich szkołach nie było lekcji polskiego. Ryszard Hollek odnotował także negatywne zjawiska wśród nauczycieli, którzy lekceważyli polski, nie uczęszczali na kursy dokształcające i cytowali elementarz, nie objaśniając znaczenia polskich wyrazów. W 14 szkołach obowiązywała nauka polskiego z „Nowego elementarza do użytku szkolnego i domowego” Kurta Rasska i Heinricha Olbricha, niezatwierdzonego przez władze oświatowe z powodu błędów. Inspektor Hollek osobiście szkolił nauczycieli, jak prowadzić dyktanda i łączyć nauczanie gramatyki z czytaniem. Doradca ubolewał, że w szkołach nie uczono wierszy i pieśni kościelnych oraz polskich modlitw, przez co dzieci, których było sporo chętnych do nauki polskiego, nie ćwiczyły pamięci. „Wyuczenie wierszyków, pieśni jest konieczne” – polecał Ryszard Hollek. 

Miejscowi mają go za Niemca

W ostatnim sprawozdaniu doradcy szkolnego z 2 grudnia 1920 roku znalazły się szczegółowe analizy nauczania w 3 szkołach na terenie powiatu tarnogórskiego. W jednoklasowej szkole w Bibieli 60 dzieci języka polskiego z elementarza nauczycieli górnośląskich nauczał nauczyciel Augustyn Burek. Z charakterystyki doradcy wynikało, że nauczyciel, który wcześniej agitował za Niemcami, teraz przychylny był Polakom i chciał wstąpić do Związku Nauczycieli Górnośląskich, dostatecznie znał polski. W siedmioklasowej szkole w Suchej Górze na 440 dzieci, prawie 250 uczyło się po polsku z elementarza. Jednak nauczyciel Alojzy Bernaisz nie starał się o postęp dzieci w nauce. Znany był jako germanizator i nie cieszył się zaufaniem. Hollek pisał, że miejscowi „mają go za Niemca”. Dzieci tylko czytały elementarz, ale bez wyjaśniania znaczenia wyrazów polskich. 

Najdokładniej doradca opisał siedmioklasową szkołę w Miasteczku Śląskim, gdzie na 455 dzieci polskiego uczyło się 160 pociech. Języka polskiego uczył Teodor Brzeziński, znając dość miernie polską mowę. Ernest Śmiatek spokojny, nie szkolił się, choć język polski znał dostatecznie. Kaspar Adamczyk, dostatecznie znający polski, zachowywał neutralność. Ryszard Bujak znający język polski dostatecznie starał się o postępy dzieci w poznawaniu polskiej mowy. Należał do związku nauczycieli. Dobrze znał język polski Jerzy Adamczyk, przychylny Polakom, ale obawiał się terroru ze strony kolegów. Miał żonę ewangeliczkę, co nie wzbudzało zaufania. Niedostatecznie język polski znał Franciszek Poloczek, zaprzaniec jak jego ojciec. Katował polskie dzieci, a w oberży wyprawiał polityczne burdy. Nauką polskiego się nie interesował. Wielkim przeciwnikiem Polaków był Robert Dubowy, który wyzywał polskie dzieci. Magistrat uchwalił z tego powodu jego wydalenie z zawodu. 

To ostatnie przed plebiscytem sprawozdanie Ryszarda Holleka dotarło także 20 stycznia 1921 roku do Piotra Hylli, polskiego doradcy przy sojuszniczych kontrolerach powiatowych w Tarnowskich Górach. Po plebiscycie i wybuchu III powstania śląskiego polscy doradcy nominowani przez aliantów przestali pełnić swoje funkcje. 

 

Ryszard Bednarczyk

 

Montes Nr 112