Jedną z najbardziej zasłużonych postaci w historii budowy Kopalni Zabytkowej w Tarnowskich Górach był Franciszek Garus. Historia mogła się jednak zupełnie inaczej potoczyć, gdyby dwa lata po drugiej wojnie światowej trafił on do więzienia pod zarzutem, który wówczas brzmiał bardzo groźnie, a z perspektywy lat wydaje się być absurdalnym wręcz oskarżeniem
Franciszek Garus w Tarnowskich Górach doczekał się ulicy swego imienia. Na elewacji budynku nadszybia Kopalni Zabytkowej umieszczona została tablica pamiątkowa jemu poświęcona. Niewątpliwie postać ta utrwaliła się w pamięci tarnogórzan za sprawą groźnego wypadku, jakiemu ten budowniczy podziemnej trasy turystycznej uległ 21 lutego 1967 r. w wyrobiskach w rejonie szybu Anioł. Wypływ kurzawki zastopował wówczas prace na pewien czas, a Garus trzy dni później zmarł w szpitalu. Jak się później okazało był to jedyny śmiertelny wypadek w trakcie adaptacji wyrobisk po dawnej kopalni rud ołowiu na Kopalnię Zabytkową.
Nasz bohater urodził się 12 czerwca 1929 r. i dwa lata po zakończeniu drugiej wojny światowej, czyli wiosną 1947 r., miał osiemnaście lat. Był wówczas gimnazjalistą. W konflikt z prawem wszedł w kwietniu 1947 r., kiedy to na ulicy w Tarnowskich Górach miał śpiewać piosenki w języku niemieckim. Czyn ten uznany został za wrogą propagandę.
Zachowało się niewiele materiałów archiwalnych dotyczących tej sprawy. To na przykład Repetytorium Referatu Śledczego Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowskich Górach za lata 1946–1947. Franciszek Garus został tam umieszczony pod pozycją 98, przekreśloną i poprawioną potem na 103. Obok zapisano datę: 12 kwietnia 1947 r.
Kiedy doszło do zarzucanego czynu, trudno ustalić, gdyż daty w poszczególnych dokumentach są rozbieżne: na jednych figuruje 13 kwietnia, na innych 15 kwietnia. Dziwi w tym kontekście data 12 kwietnia 1947 r. we wspomnianym już Repetytorium.
W każdym razie zarzucany czyn nastąpił niewątpliwie pod koniec pierwszej połowy kwietnia 1947 r. Wówczas to Franciszek Garus, Alojzy Ciągła i Karol Swoboda przechodząc wieczorem około godziny dwudziestej pierwszej obok koszar 35 Pułku Piechoty w Tarnowskich Górach, zostali zatrzymani pod zarzutem śpiewania hitlerowskich piosenek. Świadkami tego czynu mieli być ogniomistrz Bronisław Rubaj i plutonowy Leon Portus. Dowódca pułku kazał zatrzymać całą trójkę, a 15 kwietnia przekazał ich do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowskich Górach. „Proszę o surowe ukaranie w/w gdyż to zakłada na prowokację niemiecką” – napisał dowódca.
Po zatrzymaniu przez bezpiekę, młodszy referent Referatu I PUBP w Tarnowskich Górach Paweł Sitek sporządził opinię o Garusie, datowaną na 16 kwietnia 1947 r. Czytamy w niej między innymi: „Garus Franciszek, ur. 12.VI.1929 roku s. Franciszka i Anny d. Goral, urodzony w Tarnowskich Górach i tu zamieszkały przy ulicy Księdza Bonczyka 18, pochodzi z rodziny robotniczej, obecnie wymieniony uczęszcza do II-giej klasy gimnazjalnej”.
Dalej referent bezpieki pisał m. in., że Franciszek Garus należał wówczas do Ligii Morskiej i Sodalicji Mariańskiej, a w życiu politycznym nie brał żadnego udziału.
Ten sam młodszy referent Paweł Sitek przeprowadził 22 kwietnia 1947 r. przesłuchanie podejrzanego. W protokole przesłuchania zapisano m. in., że Franciszek Garus był wtedy kawalerem, w wojsku nie służył, a jako zawód wskazano: uczeń gimnazjalny. Co ciekawe, jako wykształcenie podano 4 klasy gimnazjum. Garus zeznał, że od 1936 r. uczęszczał do szkoły powszechnej w Tarnowskich Górach. Ukończył siedem klas tej szkoły w 1944 r., a więc w czasach, gdy miasto znajdowało się przejściowo pod jurysdykcją niemiecką. W marcu 1944 r. młody Franciszek zgłosił się do gimnazjum. W momencie zatrzymania był uczniem czwartej klasy.
Dalej młodszy referent Paweł Sitek spytał Garusa, dlaczego ten 15 kwietnia 1947 r. śpiewał na ulicy piosenki po niemiecku. Przesłuchiwany odpowiedział, że nie śpiewał piosenek po niemiecku, lecz po angielsku. Po zaśpiewaniu czterech piosenek przyszli żołnierze pytając się, co im tak wesoło, po czym kazali unieść ręce do góry i zaprowadzili do koszar. W koszarach Garusowi i jego towarzyszom obcięto włosy i umieszczono ich w celi, czyli w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych. Referent dopytywał się jeszcze, z jakiego powodu Garus i jego kompani śpiewali po angielsku, a nie po polsku. W odpowiedzi usłyszał, że śpiewali po angielsku, gdyż tego języka uczą się właśnie w szkole. W ten sposób skompromitowali się żołnierze 35 Pułku Piechoty, którzy zatrzymali Garusa i jego towarzyszy, wykazując się ignorancją, czyli nieumiejętnością odróżnienia języka angielskiego od języka niemieckiego.
Nazajutrz po przesłuchaniu, czyli 23 kwietnia 1947 r., znany nam już ubek Sitek sporządził raport dla szefa tarnogórskiego PUBP. Napisał w nim: „Wobec minimalnych posiadanych materiałów na osoby Garus Franciszek, Ciągła Alojzy, Swoboda Karol, prosimy o zatwierdzenia na w/w zwolnienia, których to uprzednio wykorzystano już operatywnie, ze względu na nie możności uzyskania na nich sankcji od prokuratora.”
W efekcie Franciszek Garus z braku materiału obciążającego został 23 kwietnia 1947 r. zwolniony przez szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Tarnowskich Górach. Nader skąpe dokumenty sprawy przekazano do archiwum PUBP. Nawet bezpieka uznała, że zarzuty były zbyt wątłe, by rzecz zakończyła się skazaniem podejrzanych.
Sprawa Franciszka Garusa żyła swoim życiem nawet po przedwczesnej śmierci młodego inżyniera. Ponad siedem lat po tragicznym wypadku w podziemiach tarnogórskiej kopalni sporządzony został, datowany na 6 sierpnia 1974 r. kwestionariusz osobowy na członka nielegalnej organizacji, dotyczący Franciszka Garusa. Zapisano w nim, że Garus 15 kwietnia 1947 r. na terenie Tarnowskich Gór na ulicy śpiewał piosenki w języku niemieckim i że trzy dni później został aresztowany. W rubryce dotyczącej ostatniego miejsca zamieszkania zapisano, że Garus zmarł 24 lutego 1967 r. Równocześnie z kwestionariuszem osobowym sporządzona została Karta na czyn przestępczy. W niej również jednym zdaniem opisano zarzut, czyli śpiewanie piosenek w języku niemieckim. W jakim celu milicja gromadziła materiały na osoby zmarłe, trudno doprawdy powiedzieć.
Opisany incydent z młodości Franciszka Garusa należy osadzić w kontekście historycznym. Tuż po drugiej wojnie światowej zwłaszcza w kręgach władz i urzędów, wyczuwalna była dosyć silna fobia antygermańska. Była to poniekąd reakcja psychologiczna na przestępstwa wojenne, dokonane przez niemieckich hitlerowców na polskim społeczeństwie. Śpiew piosenek w języku niemieckim uznawany był za czyn niemal wrogi wobec państwa polskiego.
Tomasz Rzeczycki