E.L.G. Abt w swym manuskrypcie z 1791 r. Dzieje kopalnictwa ołowiu i srebra w okolicy Tarnowskich Gór i Bytomia na Górnym Śląsku od roku 1528 aż do upadku i wznowienia w roku 1784 napisał nie tylko o odwadniających sztolniach w Tarnowskich Górach. Najobszerniej o sztolni św. Jerzego obok Bytomia
Jego mieszkańcy postanowili ożywić nią górnictwo, które w II połowie XVI w. upadło zupełnie w okolicach miasta.
Budowę rozpoczęto 1 czerwca 1584 r., a cztery dni później projekt zbadał Hans Trapp, górmistrz kierujący wtedy pracami przy tarnogórskiej sztolni Jakuba. Wg. jego sprawozdania sztolnia Jerzego miała mieć początek przy Orzegowskim Młynie, na polach Jana Gierałtowskiego. Po 500 łatrach przejść przez teren wsi Szombierki, po następnych 500 dotrzeć do starych zrobów a po kolejnych 240 osiągnąć wyrobiska, gdzie po raz ostatni pracowano. Gdyby należycie prowadzono przebijanie, osiągnięto by do tego miejsca 1240 łatrów długości i głębokość 20 i ¼ łatra.
Nie sposób dociec czy następne zdanie w pracy Abta – „Cel był ten, aby osiągnąć okolice Miechowic, Bobrownik, Srebrnej Góry i SzarIeja” – pochodzi ze sprawozdania Trappa, czy z innego dokumentu opisującego dalekosiężne i ambitne zamiary bytomian, bo sztolnia z początkiem przy młyńskim stawie na rzece Bytomce w Orzegowie, musiałaby biec w kierunku dwóch pierwszych miejscowości i Srebrnej Góry na północny-zachód, zaś na północny-wschód by dotrzeć do SzarIeja, dzielnicy Piekar Śl., gdzie już w pierwszym okresie górnictwa bytomskiego wydobywano galenę.
By sięgnąć pod obszar Bobrownik jej chodnik musiałaby mieć ponad 9 km i to w linii prostej, co przy ówczesnym tempie prac w okręgach śląskim i olkuskim zajęłoby kilkadziesiąt lat.
Przy wspomnianej długości 1240 łatrów (ok. 2,4 km) doszłaby tylko do pola na południu Miechowic, gdzie na początku XIX w. powstały kopalnie galeny Elisabeth i Maria.
Jakie by nie były faktyczne zamiary bytomian, Abt podał jeszcze, że gwarectwo sztolniowe występowało do margrabiego Jerzego Fryderyka z suplikami o zwolnienie z niektórych opłat i ustanowienie urzędu górniczego w Bytomiu lub zarządzenie, że będzie tam przynajmniej mieszkał jeden górmistrz, ponieważ Tarnowskie Góry leżą zbyt daleko, a sztolnia wymaga stałego nadzoru.
Ostatnimi wiadomościami do jakich dotarł Abt, to pismo z maja 1585 r., w którym rząd karniowski doniósł margrabiemu iż gwarkowie sztolni św. Jerzego chcą odstąpić od przedsięwzięcia oraz rachunki na kwotę 268 florenów jakie wydano na sztolnię w ciągu 4 tygodni 1586 r. Nie wiadomo, więc do jakiego miejsca po dwóch latach tą sztolnią dotarto ani kiedy to przedsięwzięcie zarzucono.
Miasto Bytom chciało jeszcze rozpocząć budowę nowej sztolni w 1608 r., ale tylko do takiej szczątkowej informacji Abt dotarł.
Istnieje kilka map z początku XIX w. z nie nazwaną sztolnią. Jej roznos kończył się w potoku płynącym od południa i wpadającym do stawu na Bytomce poniżej Kuźnicy Rudzkiej, a rozgałęziony chodnik przebiegał pod wzniesieniami na terenie Rudy Śląskiej, która tak jak Orzegów należała do Gierałtowskich. Nie ma jednak dowodu, że była to wspomniana nowa sztolnia bytomska, a Abt w ogóle nie wymienił Rudy pośród 31 okręgów wydobycia galeny.
Podał jednak wzmiankę z 10 sierpnia 1675 r. o sztolni koło Stolarzowic bez jej lokalizacji oraz o protokóle przesłuchań z 17 czerwca 1574 r. W nim zawarta była informacja o sztolni powadzonej ku Srebrnej Górze, co wylot miała w Stroszku. Tak jak Stolarzowice, Miechowice, Srebrna Góra czy Orzegów i Ruda Stroszek znajdował się wtedy w Państwie Bytomskim, jednak nie na terenie Bytomia.
Manuskryptu Abta nie znał starosta bytomski Hugo Solger, który opublikował w 1860 r. książkę pt. Powiat Bytom opisującą obszar sięgający po Katowice, Królewską Hutę, Mysłowice, Tarnowskie Góry i Zabrze.
Nie znał go też Franz Gramer autor Kroniki Bytomia wydanej trzy lata później. Zamieścił w niej multum wiadomości z historii miasta, ale o sztolniach bytomskiego górnictwa napisał niewiele. Właściwie tylko dwie informacje wykraczają poza ogólniki.
Pierwsza z 1609 r. wiąże się z bieżącymi rozliczeniami za udziały bytomian w tarnogórskiej sztolni Jakuba.
Drugą zawiera list z 1659 r., którego treść Gramer opublikował jako załącznik do kroniki. W nim Łazarz II Henckel v. Donnersmarck, pan Bytomia i Tarnowskich Gór, napisał do cesarza Leopolda I o szkodach, jakie poniósł w czasie wojny trzydziestoletniej (1618–1648) w tym o zniszczeniu sztolni. Nie określił jednak jej nazwy, ani lokalizacji.
Prof. Danuta Molenda w publikacji Kopalnie rud ołowiu na terenie złóż śląsko-krakowskich w XVI–XVIII w. wydanej w 1972 r. napisała, że „Abt nie znał tomu akt tarnogórskiego urzędu górniczego, w którym odnotowano w 1569 r. licencję wydaną na 100 szybów i sztolnię Krokwińską. Nazwa pochodziła od gwarka Jana Krokwy z Olkusza i miała być budowana obok Miechowic, więc nazywano ją też Miechowicką, ale nic poza tym o niej dokładnie nie wiadomo”.
Dziś na podstawie znanych, starych map z zaznaczonymi śladami starych prac górniczych przyjąć należy, że do końca XVIII w. na terenie obecnego Bytomia oraz jego dzielnic zbudowano na pewno tylko jedną sztolnię odwadniającą w pełnym tego słowa znaczeniu, a więc ze świetlikami jej chodnika podziemnego, z jego wylotem i roznosem. Była to sztolnia, o której wspomniano w protokóle przesłuchań z 17 czerwca 1574 r. (Montes Tarnovicensis nr 119).
Zbigniew Pawlak