Menu Zamknij

O guzikach na rozbarskiej „kamzoli”

Wiele się mówi o śląskim stroju ludowym, zwłaszcza w wydaniu kobiecym, natomiast o męskim stroju już jakby mniej. A szkoda, bo przecież w najbliższej okolicy Tarnowskich Gór nosili go mężczyźni jeszcze w pierwszej połowie XX w.

Tarnogórskie Muzeum posiada kilka kompletów tego odświętnego stroju, zakładanego przez włościan, gospodarujących na kilku lub na kilkunastu hektarach ziemi. W tradycji śląskiej takich bogatych gospodarzy nazywano „siodłokami”. Do zbiorów Muzeum w Tarnowskich Górach trafiał głównie w latach 60. i 70. XX w., z okolic Piekar Śląskich, Orzecha i Radzionkowa. 
 
Męski strój „rozbarski”, bo tak jest określany w literaturze przedmiotu, był naprawdę malowniczy. Składał się on: ze spodni irchowych, żółtych tzw. „jelenioków”, bądź wełnianych „bizoków”, marynarki „kamzoli”, kamizelki „bruślika”, białej koszuli i chustki „jedwobki”. 

Do tego zestawu dochodziła jeszcze sukmana, sporządzana z granatowej wełnianej tkaniny. Sukmana wraz z „kamzolą” i „bruślikiem” stanowiły swego rodzaju komplet, ze względu na ten sam rodzaj tkaniny i identyczne zdobienia. Strój uzupełniały buty z wysokimi cholewami, zwane „kropami”, bądź „gropami”. Nakrycie głowy to futrzana czapka „tchórzówka”, lub filcowy kapelusz zwany „kanią”. 

W tym stroju warto zwrócić uwagę na pewne detale występujące jedynie na „kamzoli” i „bruśliku”. Chodzi tu mianowicie o guziki, które wykonano z pozłacanego mosiądzu i dekorowano scenami z życia XIX-wiecznej wsi. Niech staną się one przyczynkiem do wspomnień o dawnym, śląskim rolnictwie.

 Na jednej z marynarek mamy 6 różnych obrazków. (Wszystkich doszytych do „kamzoli” jest 18 sztuk: po jednej na mankietach rękawów, po trzy przy kieszeniach, a pozostałe to zapięcie. Tak więc sceny powtarzają się po kilka razy, przy czym kolejność jest ewidentnie przypadkowa). 

Jedna ze scen przedstawia moment zasiewu zboża. Gospodarz w chuście przewieszonej przez ramię obficie rzuca ziarno. W tradycji śląskiej, do pierwszego zasiewu dodawano ziarna zbóż wyłuskane z bukietów święconych 15 sierpnia, w święto Matki Boskiej Zielnej. Natomiast od 8 września (święto Narodzenia Maryi, w tradycji ludowej zwane jako Matki Boskiej Siewnej), można było rozpoczynać siew ozimin. W niektórych rejonach pierwsze ziarna usypywano w znak krzyża, aby w tym modlitewnym znaku prosić o obfite plony. 

Inne trzy sceny zamieszczone na guzikach odnoszą się do żniw. Dla społeczności chłopskiej było to wielkie wydarzenie. Prace polowe związane ze zbiorami zboża, w czasach kiedy wszystko wykonywano ręcznie, uchodziły za jedne z najcięższych. Dlatego starano się pozyskać żniwiarzy (mężczyzn koszących kosą i kobiety, które przeważnie za pomocą specjalnych sierpów „ubierały” i wiązały „powrósłami” sporządzane ze zboża snopki) wśród biedniejszych mieszkańców, którzy sami nie posiadali zbyt dużych areałów, więc szybciej potrafili uporać się ze sprzątnięciem własnego zboża. 

Kolejna „żniwna” scena przedstawi mężczyzn, z których jeden ma kosę zarzuconą na ramię. Śląsk, jako teren wyjątkowo otwarty na nowinki techniczne, od dawien dawna używał tego narzędzia do cięcia żyta, w odróżnieniu od terenów dzisiejszej północno-wschodniej Polski, na których z początkiem drugiej połowy XX w. zaprzestano używać sierpów. 

Następny guzik przedstawia dorodny snop zżętego zboża, a po bokach zatknięte kosy i grabie. Tak ułożone narzędzia mogą symbolizować zakończenie żniw. Z utęsknieniem czekano, kiedy na polu stanie ostatni snopek, którego zwano koziołkiem, bykiem lub babą (wówczas przywiązywano mu kobiecy fartuch). Musiał on być zdecydowanie większy. Z radości, że żniwa się zakończyły, śpiewano wokół niego i tańczono. Ostatni snop był młócony jako pierwszy i niemal od razu po zmieleniu ziarna wypiekano z niego chleb na zwyczajowy poczęstunek, kończący zwożenie snopów do stodoły (zboże po ścięciu przez kilka dni musiało schnąć na polu). Warto również dodać, że pierwszy snop uchodził za równie ważny, ponieważ w wieczór wigilijny ustawiano go w jednym z kątów izby, w której była spożywana wieczerza wigilijna. Jego ziarna natomiast w całości przeznaczano na przyszłoroczne zasiewy. 

Inna z kolei scena ukazuje trzech mężczyzn skupionych na młóceniu zboża. Jeden z młocarzy ma do góry uniesiony cep. Młócka cepami trwała przeważnie przez długie, zimowe miesiące. 
 
Śląska wieś już na początku XX wieku została zmechanizowana i młócenie za pomocą tego narzędzia odeszło do lamusa, ponieważ było pracą uciążliwą. 

Cep był bardzo prostej budowy. Składał się z dzierżaka i bijaka połączonych specjalnym wiązaniem, różniącym się w poszczególnych częściach Polski. Dlatego do naszych czasów przetrwało powiedzenie: „proste, jak budowa cepa”. Jednak umiejętne posługiwanie się tym narzędziem wymagało nie lada wprawy. Należało bowiem uderzać w taki sposób, aby bijak odbijający się od klepiska nie zranił nikogo z pracujących.

Kolejnym motywem przedstawionym na guziku jest jeździec na koniu. Ta scena w śląskich realiach może odnosić się do dwóch kwestii. Mianowicie, gospodarze (których było stać na konia) mieli w zwyczaju, w niedzielne popołudnia objeżdżać i doglądać swoich włości. Pola uprawne często znajdowały się w różnych częściach wsi i wówczas taka przejażdżka mogła liczyć nawet kilka kilometrów. Scena może również przypominać zwyczaj konnych, wielkanocnych procesji, które jeszcze na początku XX w. były bardzo popularne. Wówczas to gospodarze w orszaku objeżdżali wszystkie pola należące do ich wsi. Konie na tę uroczystość były czyszczone i specjalnie ozdabiane. Na początku takiego orszaku „jechała” przeważnie figura Chrystusa Zmartwychwstałego. 
Ostatni obrazek ukazuje część ówczesnej, rolniczej infrastruktury. Na pierwszym planie widzimy jednoosiowy wóz drabiniasty, który mógł służyć do zwożenia siana. Nieco poniżej leżą skrzyżowane grabie ze szpadlem, a obok narzędzie do orania. Nie jest to bynajmniej pług zaopatrzony w koło, ale radło uchodzące za bardziej archaiczne narzędzie służące do tego celu. 

Czasami tak niepozorne detale jak „knefle”, mogą stać się ciekawą kanwą do ukazania przeszłości. Tak dekorowane guziki pojawiła się najprawdopodobniej w drugiej połowie XIX w., ponieważ wcześniej były one gładkie. Są również dowodem, że w męskim, klasycznym stroju ludowym pojawiały się modowe akcenty.
 
Drodzy Czytelnicy mam nadzieję, że na koniec nie powiecie, że: guzik nas to obchodzi.
 
Bogusława Brol

Montes Nr 111