Menu Zamknij

E.L.G. Abt i jego manuskrypt

Władający Śląskiem i ziemią bytomską królowie, cesarze, książęta, margrabiowie utrzymujący nadwornych kancelistów potrafili zwykle zadbać o to, by sława ich czynów nie zginęła. Wiedzę o dawnych gwarkach, kopalniach i hutach w okolicach Bytomia i Tarnowskich Gór, rozproszoną po najróżniejszych archiwach urzędowych i prywatnych, zebrał i odręcznie spisał w latach 1788-1791 pruski radca hutniczy Abt

Nie wiadomo nic o tym, by doczekał się za to wymiernej w talarach gratyfikacji. 

Wśród trudnych do zliczenia wykształconych pruskich urzędników górniczych pracujących kiedyś w Tarnowskich Górach był pierwszym, który się tutejszym górnictwem i hutnictwem sprzed wieków zainteresował i to znacznie ponad swe zawodowe obowiązki.

Trudno znaleźć publikację o dawnym kopalnictwie galeny i galmanu na Górnym Śląsku, której autor piszący w języku polskim czy niemieckim nie wspomniałby o Abcie. I choć nie oszczędzono mu przytyków za informacje niepełne lub błędne, to późniejsza nauka niewiele dodała lub zmieniła z tego, czego dociekł. 

Ephraim Ludwig Gottfried Abt urodził się 4 kwietnia 1752 r. w Berlinie. Po ukończeniu szkoły handlowej i praktyki w domu handlowym zdecydował się w 1772 r, zostać górnikiem. Podjął naukę i studia w zakresie górnictwa, które ukończył mając 24 lata. Doświadczenia zawodowe zdobywał jako kadet górniczy w zagłębiach rudnych gór Harz, Saksonii i na Węgrzech. Tam posiadł też wiedzę o hutnictwie metali.

W 1780 r. skierowano go na Śląsk, gdzie przyjechał jako mistrz górniczy – Bergmeister. Rok później awansował na urzędnicze stanowisko asesora we wrocławskim Wyższym Urzędzie Górniczym zarządzanym wtedy przez Fryderyka Wilhelma von Redena. 

W 1784 r. ożenił się, a trzech jego synów związało się później zawodowo z hutnictwem. W kwietniu 1787 r. w tarnogórskiej Deputacji Górniczej uczestniczył w konferencji z udziałem Redena na temat organizacji Królewsko-Pruskiego Urzędu Górniczego w Tarnowskich Górach.

Rok później pracował jako starszy zarządca hutniczy w hucie państwowej „Małapanew” w Ozimku, gdzie w 1789 r. przeprowadził wytop żelaza, używając koksu, zamiast stosowanego dotychczas węgla drzewnego. Następnego roku pojawia się w nowej gliwickiej hucie żelaza. W 1791 r. mianowano go radcą hutniczym i zlecono organizację hutnictwa pod Rybnikiem.

Od 1800 r. zarządzał zakładami hutniczymi w Paruszowcu. W 1804 r. już jako starszy radca hutniczy zamieszkał w Brzegu. Pięć lat później był w Górnośląskim Urzędzie Górniczo-Hutniczym naczelnym administratorem hut królewskich na Śląsku, a od 1810 r. członkiem Śląskiego Stowarzyszenia Gospodarczego. Zmarł 3 maja 1819 r. w Brzegu lub Wrocławiu.

Piszący o Abcie podają też, że był powiernikiem a nawet przyjacielem Redena i gdy ten uzyskał audiencję u Napoleona, prowadził rozmowy z urzędnikami francuskich wojsk okupujących Królestwo Prus od 1806 r. Abt na jego zlecenie opracował raport mający przekonać Francuzów o opłacalności śląskich kopalni i hut, co zapobiegło ich zatopieniu, likwidacji, wywiezieniu maszyn odwadniających i innych urządzeń.

Doradzał też jakoby Donnesmarckom. Miało się to przyczynić do powstania ich potęgi przemysłowej na Górnym Śląsku. Mogło tak być, ale z pewnością nie doradzał wtedy, gdy pełnił funkcje, na jakie wyznaczyły go urzędy państwowe.

Zupełnie nieprawdopodobna jest informacja, że jadąc pociągiem z Wrocławia do Brzegu nabawił się zapalenia płuc w wyniku czego zmarł 3 maja w 1819 r. Data śmierci się zgadza, ale linia kolejowa z Wrocławia dotarła do Brzegu dopiero w 1842 r.

Z całą pewnością Abt w sierpniu 1788 r. był świadkiem wizyty króla Prus Fryderyka Wilhelma II w Bobrownikach, bo podpisał się w założonej wtedy dla gości kopalni Fryderyk Złotej Księdze między urzędnikami tarnogórskiej deputacji górniczej obok kierującego nią wtedy inspektora Grusta. 

Abt parał się piórem i w latach 1786-1818 napisał kilkadziesiąt artykułów prasowych i opracowań o tematyce z zakresu górnictwa, hutnictwa, przemysłu, historii, wojskowości a nawet browarnictwa. 

Z nieznanych przyczyn przez ponad sto lat musiało czekać na druk jego najważniejsze dla nas dzieło, manuskrypt zatytułowany: Geschichte des Bley und Silber-Bergbaues um Tarnowitz um Beuthen in Oberschlesien von 1528 an, bis zum Verfall und bis zur Wiederaufnahme in 1784: aus Handschriftlichen Nachrichten zusammen getragen / von E. L. G. Abt – (Historia kopalnictwa ołowiu i srebra w okolicy Tarnowskich Gór i Bytomia na Górnym Śląsku od roku 1528 aż do upadku i wznowienia w roku 1784: z rękopiśmiennych wiadomości zestawiona przez E.L.G.Abt). Prawdopodobnie w Tarnowskich Górach w 1816 r. powstał odpis manuskryptu, też odręczny. 

Mierniczy utworzonego w mieście Urzędu Górniczego korzystali z wiedzy przekazanej przez Abta. Dowodzą tego mapy sporządzone przez nich w 1817 r. 

Hugo Koch, dyrektor kop. Fryderyk, we własnym Memoriale napisanym na 100.lecie powstania tej kopalni i wydanym drukiem w 1884 r. wskazuje manuskrypt Abta jako cenne źródło wiedzy o tutejszym starym górnictwie. Korzystał z tej wiedzy i sam coś do niej dodał.

Kilka kopii pracy Abta sporządzono w języku niemieckim przed II wojną światową w maszynopisie. Kartki zszyto i oprawiono w twarde okładki. 

Do świadomości czytelnika władającego tylko językiem polskim Abt i jego dzieło trafiły, gdy w 1933 r. wydano publikację Józefa Piernikarczyka – Historia górnictwa i hutnictwa na Górnym Śląsku. Tam w jednym z przypisów przeczytamy – „Abt. Manuskrypt. Gesichte des Tarnowitzer Blei u. Silberbergbaues”. Jeśli nawet ktoś skojarzył nazwisko z konkretnym człowiekiem to, podany tytuł wprowadził go w błąd, bo nie odpowiadał oryginalnemu.

Manuskrypt Abta lub jego kopia posłużył też J. Piernikarczykowi do zredagowania publikacji Podziemia Tarnogórskie z 1934 r. w części dotyczącej sztolni bytomskich i tarnogórskich budowanych do 1769 r. 

Tłumaczem, w pełnym tego słowa znaczeniu, manuskryptu Abta na język polski, był inż. Stanisław Majewski. Zakończenie swej pracy ogłosił w 1954 r. W 639 egzemplarzach wydano ją drukiem w kwietniu 1957 r. Książka z tytułem – E. L. G. Abt, MEMORIAŁ W SPRAWIE KOPALNICTWA RUD OŁOWIU I SREBRA NA GÓRNYM ŚLĄSKU. W formacie A5 liczy 290 str. z tego 278 str. przetłumaczonego tekstu Abta.

Biorąc pod uwagę fakt, że Niemiecka Republika Federalna nie uznawała wówczas zachodniej granicy Polski, z Górnym i Dolnym Śląskiem włączonymi do polskiego państwa, dziwi, że pozwolono wtedy wydrukować na Śląsku tekst pruskiego urzędnika, który swą karierę zawodową rozpoczął jeszcze za panowania króla Fryderyka II. Ów władca Prus zapisał się w historii Polski głównie jako jeden ze sprawców jej rozbioru w 1772 r., a jego następca, też z rodu Hohenzollernów, dwóch następnych w 1793 i 1795 r. Wilhelm II Hohenzollern cesarz Prus przed i w trakcie I wojny światowej też nie miał dobrych konotacji ani w II RP, ani po 1945 r. u władz PRL. 

Nie sposób dziś dociec, czy na decyzję o druku pracy S. Majewskiego miał wpływ niewielki fragment powieści Wilhelma Szewczyka „Skarb Donnersmarcków” wydanej w 1956 r. przez wydawnictwo „Śląsk”. Fikcja literacka przeplata się w niej z faktami a występujące w niej postaci to żyjące kiedyś osoby. Zapewne nie tylko te z rodu Henckel v. Donnersmarck nie zechciałyby dotknąć jej nawet w rękawiczce.

Z dozą sympatii i uznania W. Szewczyk potraktował w niej właściwie tylko Abta. W tekście mieszczącym się na trzech stronach książki, prezentując go jako królewsko-pruskiego radcę hutniczego, podał nie tylko jego wszystkie imiona, tytuł jego manuskryptu i wycenił go wysoko, ale przedstawił też Abta jako dbałego o historyczną prawdę i nie idącego na kompromisy w jej obronie.

Memoriał opracowany przez S. Majewskiego wydało też wydawnictwo „Śląsk”. Nie spotkał się z jednoznaczną oceną. Nieżyjącego już autora Memoriału krytycy oszczędzili, bo nie mógł przeprowadzić ostatecznej redakcji tekstu skierowanego do druku. Słusznie dostało się, m.in. od W. Szewczyka, autorowi przedmowy Gustawowi Morcinkowi, bo napisał w niej to, od czego S. Majewski raczej na pewno by się odżegnał.

Wydawnictwo skrytykowano za złą redakcję, brak komentarzy, wyjaśnień terminów i tekstu Abta w języku niemieckim. Postulaty może słuszne, ale książka musiałby mieć wtedy w formacie A5, co najmniej 700 stron lub dwa tomy i prawdopodobnie nikt poza naukowcami po nią by nie sięgnął. 

Jeden z ówczesnych krytyków (J.M.) zauważył, że „Memoriał Abta był znany doskonale przedwojennej polskiej literaturze naukowej; korzystał też z niego, nieraz niewolniczo, Piernikarczyk w swej Historii górnictwa na Górnym Śląsku z 1933. 

Uznał też (J.M.) za konieczne podkreślić: „Abt mimo że wspomina o początkach górnictwa na Śląsku jeszcze w XII w., zajmuje się głównie jego rozwojem (i to jedynie w okolicach Tarnowskich Gór i Bytomia) po r. 1528, a ściślej rzecz biorąc – po r. 1532 i objęciu współrządów w księstwie opolsko-raciborskim przez Jerzego Hohenzollerna. Stąd jego pruskie nastawienie.”

Były też inne opinie. Np. „Zarówno z uwagi na treść, jej źródłowe ujęcie, jak wreszcie czas powstania, praca Abta jest dokumentem pierwszorzędnej wagi. Daje rzetelny materiał do historii górnośląskiego górnictwa i hutnictwa na przestrzeni bez mała 250 lat, oparty o źródła archiwalne, na które autor niejednokrotnie powołuje się w tekście i które obficie cytuje” (M.Ż.)

Nie wszyscy więc dostrzegli to „pruskie nastawienie”, bo trudno się go dopatrzyć czytając tekst Abta w tłumaczeniu S. Majewskiego, który posłużył się prawdopodobnie kopią manuskryptu, gdyż oryginał zaginął podczas II wojny światowej.

Czy Abt przekazał informacje błędne? Mógł powielić błędy z akt sporządzonych przed wiekami lub pomylić się w interpretacji słów lub pojęć, bo każdy żywy język się zmienia. Ale pomyłek należałoby dowieść. Część dokumentów mogła być w języku polskim, ale ani on, ani nikt inny, nie przekazał wiedzy o tym czy nim władał i w jakim stopniu.

Poza tym, po drodze od manuskryptu do maszynopisu, a z niego do książki drukowanej, błędy mogą popełnić kolejni kopiści i zecer. Może też zawieść tłumacz, a i chochlik drukarski potrafi napsocić.

Abt nie przekazał wszystkich faktów, ale sam zaznaczył, że do wszystkich dokumentów nie dotarł lub się nie zachowały, choć na pewno były. Publikacja H. Kocha dowodzi, że niektóre faktycznie były i to w zasięgu Abta, ale nie trafiły do jego rąk lub nie miały trafić.

Abt nie znał dobrze granic centrum Tarnowskich Gór i pobliskich wsi, dziś dzielnic, należących w wiekach XVI-XVIII do coraz to innych właścicieli, w tym opactw, nie tylko miejscowej szlachty oraz administrowanych przez miejskie władze. Ma to znaczenie dla zrozumienia pewnych fragmentów tego, co napisał o kopalnictwie, ale te dawne granice do dziś nie są dokładnie rozpoznane. 

Po 1945 r. piszący w języku polskim o kopalnictwie bytomskim i tarnogórskim sprzed 1784 r. najczęściej przywołują w przypisach Memoriał z 1957 r., a tylko czasem manuskrypt Abta z 1791 r. 

O nim samym napisano o wiele mniej, niż wizycie w Tarnowskich Górach poety Goethego, tak krótkiej jak jego grzecznościowy, ułożony ad hoc epigramat, który wzbudził emocje wśród urzędników kopalni w 1790 r., ale do wiedzy o tutejszym kopalnictwie rudnym nie wniósł nic. 

W Tarnowskich Górach, zwanych czasem Miastem Gwarków, dla interesujących się starym górnictwem E.L.G. Abt jest niczym tarnogórski kronikarz Carl Winkler dla historyków przekazujących wiedzę o wszystkich aspektach dziejów tego miasta. Abt też o nich wspomniał, ale dla niego były tylko tłem koniecznym dla przedstawienia uwarunkowań, w jakich funkcjonowały kopalnie, huty, szyby, sztolnie i gwarkowie. 

Dwa egzemplarze książki „E. L. G. Abt, MEMORIAŁ W SPRAWIE KOPALNICTWA RUD OŁOWIU I SREBRA NA GÓRNYM ŚLĄSKU” z 1957 r. znajdują się w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tarnowskich Górach.

Nawet przy minimalnej wiedzy o sztolniach i szybach kopalnianych można się nią posłużyć dla odnalezienia, co najmniej dwóch istniejących jeszcze śladów szesnastowiecznego górnictwa na Górnym Śląsku. 

Stare to już dzieje, ale niekoniecznie, zwłaszcza w Tarnowskich Górach, tylko do zapomnienia. Książka daje na nie pogląd, w tym na działalność licznej rzeszy gwarków, inwestorów w górnictwo, hutnictwo i faktycznych założycieli miasta w XVI w.

Trafioną, więc była nazwa „ Dni Tarnogórskich Gwarków” dla masowej imprezy zorganizowanej w Tarnowskich Górach po raz pierwszy we wrześniu tego samego roku, w jakim wydano po polsku dzieło E.L.G. Abta. 

Mieczysław Filak

Biblioteka Specjalistyczna Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu podaje na swej stronie internetowej https://muzeumgornictwa.pl/o-muzeum/biblioteka, że wśród najcenniejszych rękopisów posiada „ E.L.G. Abt, „Geschichte des Bley und Silber Bergbaues um Tarnowitz und Beuthen in Oberschlesien in 1784”. Doskonale zachowany oprawny rękopis, pisany bardzo starannie, liczący ponad 400 stron, dotyczący historii górnictwa w Tarnowskich Górach i okolicach. Bardzo cenne źródło historyczne, wiele razy wydawane, jak i wykorzystywane w późniejszych publikacjach”.

Biblioteka Śląska w Katowicach informuje na stronie https://integro.bs.katowice.pl/32101587321/abt-ephraim-ludwig-gottfried/geschichte-des-bley-und-silber-bergbaues-um-tarnowitz-um-beuthen-in-oberschlesien-von-1528-an-bis-zum, że dysponuje książkową, wydaną w języku niemieckim ok.1930 r, na 351 stronach pracą Abta z tytułem – Geschichte des Bley und Silber-Bergbaues um Tarnowitz um Beuthen in Oberschlesien von 1528 an, bis zum Verfall und bis zur Wiederaufnahme in 1784 : aus Handschriftlichen Nachrichten zusammen getragen / von E. L. G. Abt

RED

Montes Nr 111