Menu Zamknij

Józef Korol – starosta tarnogórski

Jeśli kto słyszał o Józefie Korolu, to jako o twórcy górnośląskiego podziemia w początkach okupacji niemieckiej. Jednak wcześniej zapisał się jako starosta tarnogórski w latach trzydziestych

Gdy przed laty powędrowałem śladami Józefa Korola, wyobrażałem go sobie jako sprężystego konspiratora w typie przedwojennego wojskowego. Byłem zaskoczony, gdy zobaczyłem go na fotografii z końca lat trzydziestych: na zdjęciu twarz pełna, urzędnicza. Zdało mi się przez chwilę, że szukałem kogoś innego. Ale zaraz przyszła refleksja, że przecież Korol naprawdę wybrał dla siebie karierę urzędniczą. Przywódcą konspiracji został niejako z konieczności.
Z ziemi strzeleckiej
Pochodził ze Strzelec Wielkich (dzisiaj Strzelce Opolskie), gdzie urodził się 10 grudnia 1900 roku jako pierwszy syn kolejarza Karola Korola. Po kilku latach rodzina przeprowadziła się do Starego Olesna, gdzie ojca mianowano naczelnikiem tamtejszej stacji. Była to dla rodziny Korolów nobilitacja. Dlatego łatwiej przyszło jej skierować syna do nauki.
Młodego Józefa Korola posłano do gimnazjum humanistycznego w Opolu, gdzie kształcił się w latach wielkiej wojny światowej. Maturę zdał dopiero w 1919 roku, bo wcześniej upomniała się o niego cesarska armia.
Z akt personalnych Korola w Centralnym Archiwum Wojskowym w Rembertowie wynika, że zabrano go do wojska 1 grudnia 1917 roku. Po kilku miesiącach trafił ze swoim batalionem strzelców na front zachodni we Francji, gdzie uczestniczył w walkach nad Marną, pod Cambrai i Ypres. Musiał odznaczyć się na froncie, skoro nagrodzono go Żelaznym Krzyżem I i II klasy, czyli aż dwukrotnie. Niemiecką armię opuścił w listopadzie 1918 roku jako sierżant i aspirant na oficera. Jednak kariery oficerskiej robić nie zamierzał, a już tym bardziej w Reichswerze.
Jeszcze przed rozpoczęciem studiowania prawa we Wrocławiu niespełna dziewiętnastoletni Józef Korol wstąpił w 1919 roku do tajnej Polskiej Organizacji Wojskowej w Oleśnie, gdzie przydzielono go do służby wywiadowczej. Polecono mu wstąpienie do niemieckiej organizacji Heimattreuer Oberschlesien, w której pełnił rolę kuriera centrali wrocławskiej. Z pewnością pomogła mu w kamuflażu świetna znajomość niemieckiego.
Przez kilka lat Korol pozostawał z rozkazu polskiego wywiadu w służbie niemieckiej – od maja 1921 roku w mieszanej policji plebiscytowej APO, a następnie w organizacjach bojowych Schuster i Rossbach, w tej ostatniej jako dowódca plutonu. Wreszcie w grudniu 1921 roku powołany został do policji w Zabrzu, z której w maju 1922 roku zbiegł wskutek dekonspiracji.
Niebezpieczne zajęcia miały dla rodziny Korola tragiczne konsekwencje, o których on sam napisał po latach (w 1929 roku) w życiorysie składanym polskim władzom wojskowym: „Już w czerwcu 1921 r. władze niemieckie we Wrocławiu były wpadły na trop mej pracy w V.H.O. a równocześnie podejrzano ojca i brata o to samo, wobec czego dowództwo niemieckiego Selbschutzu wydało już wtedy rozkaz aresztowania ojca, brata i mnie. Ojciec i brat zostali aresztowani, ojciec do dziś dnia nie wrócił i przypuszczalnie został zamordowany. Brat co prawda powrócił, ale wskutek pobicia przez orgeszowców popadł w nieuleczalną chorobę umysłową”.
Po plebiscycie i trzecim powstaniu, gdy stało się jasne, że Stare Olesno pozostanie w Niemczech (podobnie jak i Strzelce Opolskie), Korolowie w tamtych stronach pozostać nie mogli. Opuścili ojcowiznę na zawsze.
Początki kariery
Dopiero w 1924 roku Józef Korol powrócił do przerwanych studiów prawniczych, a właściwie rozpoczął je od nowa w Krakowie. Po studiach powrócił do Świętochłowic, gdzie jeszcze przed studiami rozpoczął pracę w starostwie. Powraca najpierw w roli referendarza, by po kilku miesiącach dostać nominację na wicestarostę świętochłowickiego (w 1929 roku).
Zapewne w tym czasie Korol znalazł się ponownie w orbicie polskiego wywiadu tworzącego na Górnym Śląsku sieć dywersji pozafrontowej na wypadek wojny. W 1929 roku przeszedł skrócony kurs Szkoły Podchorążych Piechoty w Grudziądzu, ukończony z wynikiem bardzo dobrym.
W świadectwie ukończenia kursu napisano o Korolu: „Zdyscyplinowany, obowiązkowy, inteligentny. Posiada wysokie poczucie honoru i ambicji. Ideowiec. Jako żołnierz i dowódca doświadczony. Zdolny i energiczny. Zdolność fizyczna duża. Może być dowódcą kompanii”.
Przełożonym na kursie w Grudziądzu nie przeszkodził słaby wzrok podwładnego, który jest krótkowidzem i niewiele widzi bez okularów: oko lewe minus 5, oko prawe minus 6.
Starosta tarnogórski
Nowy okres w biografii Korola rozpoczyna się w 1931 roku, kiedy zostaje starostą w Tarnowskich Górach, mając wtedy niewiele ponad trzydziestkę na karku. Może teraz zdziałać więcej, mając stanowisko samodzielne, stwarzające możliwości ujawnienia talentu organizacyjnego.
Potwierdzała to jego żona Władysława Mierzejewska (po wojnie małżonka aktora Bolesława Mierzejewskiego), gdy przed laty z nią rozmawiałem. Z jej relacji wyłaniała się sylwetka służbisty myślącego państwowo, który „pracował gorliwie, nie znając co to przeszkody”, jak to wtedy określiła.
„Pamiętam rozbudowę stacji kolejowej w Tarnowskich Górach – wspominała Władysława Mierzejewska – do której ciągał mnie bezustannie. Bardzo popierał tę budowę, cieszył się prawie jak dziecko, gdy już było widać efekty”.
Może przypominały mu się lata kolejarskiego dzieciństwa, może to wspomnienie ojca i magistrali żelaznej z pędzącymi lokomotywami sprawiały, że starosta tarnogórski tak szczególnie pasjonował się rozbudową stacji w Tarnowskich Górach, skąd węgiel górnośląski rozdzielano na tory prowadzące we wszystkie strony Polski.
Moje katowickie rozmowy z panią Władysławą Mierzejewską na początku lat osiemdziesiątych pozwoliły na zapisanie rozmaitych szczegółów. Zatem pasji politycznych Korola (czytywał wszystkie gazety od socjalistycznego „Robotnika” do „Polonii” Korfantego) i także sportowych: prezesował przez pewien czas „Ruchowi” w Wielkich Hajdukach. Do tego rozliczne obowiązki w Związku Powstańców Śląskich, a także w Narodowo Chrześcijańskim Zjednoczeniu Pracy (partia górnośląskiej sanacji).
Należał oczywiście do sanacji i realizował w Tarnowskich Górach antyniemiecką politykę wojewody Grażyńskiego. Doprowadził do założenia w Tarnowskich Górach Liceum Raciborzanek. Podtrzymywał więzy z polskimi Ślązakami w państwie niemieckim, niewykluczone że także w celach wywiadowczych. Doczekał się wpisu do słynnej księgi „Sonderfahndungsbuch Polen 1939”, czyli na listę osób, które gestapo pragnęło poznać bliżej.
W tym okresie Korol zaprzyjaźnił się z młodym burmistrzem Radzionkowa Jerzym Ziętkiem. „Mąż najbliżej współpracował z Ziętkiem – wspominała Mierzejewska – poznał się na nim, zawsze mówił, że jest wybitnie utalentowany i cenił go najwięcej ze wszystkich podległych sobie urzędników w powiecie tarnogórskim”.
Tuż po wojnie, gdy wdowa po Korolu po okupacyjnej tułaczce zgłosiła się do wojewody Ziętka, dostała od niego po starej znajomości od ręki mieszkanie w Katowicach.
Niespodziewanie w 1936 roku Korol odchodzi ze stanowiska starosty w Tarnowskich Górach. Co się stało? Dymisja wydaje się nieco tajemnicza. Niemniej wydaje się, że stoi za nią konflikt z lokalnym oddziałem Związku Legionistów Polskich na tle polityki personalnej.
Na ślady tego konfliktu wskazuje sprawozdanie Związku Legionistów Polskich z 1936 roku: „P. Korol ustąpił, ludność stępiła ostrze walki p-ko gorolom – Polakom z innych dzielnic Polski, lecz rzucone hasło Śląsk dla Ślązaków fermentuje, do wszystkiego, co nie ze Śląska odnoszą się nieufnie”.
Z tego wynika, że starosta tarnogórski Korol opowiadał się przeciwko nadmiernemu faworyzowaniu przybyszów z innych stron Polski w polityce kadrowej.
Zatem Korolowie opuścili Tarnowskie Góry, do których zdążyli się już przyzwyczaić, by przenieść się do Chorzowa. W 1937 roku Korol dostaje stanowisko dyrektora biura magistratu w Chorzowie, którym zarządza przez dwa lata.
W kwietniu 1939 roku zaczyna pełnić obowiązki wiceprezydenta miasta, a we wrześniu ma przejąć oficjalnie stanowisko wiceprezydenta. Na przeszkodzie stanęła wojna.
Konspirator „Hajducki”
W drugim dniu wojny Korol, trwający do tej pory na posterunku w Chorzowie, opuszcza miasto, gdy wychodzą z niego ostatnie oddziały żołnierzy. Rusza za swoim chorzowskim pułkiem, lecz już do niego nie dotrze. Powraca na Górny Śląsk z końcem września, wiedząc, że musi teraz zejść do podziemia.
Na początku października 1939 roku zawiązuje pierwszą organizację – Polską Organizację Partyzancką (POP), korzystając przede wszystkim z dawnych kontaktów chorzowskich i katowickich.
Dzisiaj wiemy, że Korol należał do zakonspirowanej sieci dywersji pozafrontowej tworzonej na wypadek wojny. Kierownictwo tej sieci na teren Górnego Śląska tworzyli major Jan Grey, podporucznik Korol i podporucznik Józef Szmechta. Zdaje się, że po zdekonspirowanym przez Niemców majorze Greyu – to Korol objął w końcu lat trzydziestych dowodzenie siecią górnośląską dywersji.
W związkach Korola z polskim wywiadem znajdujemy odpowiedź, dlaczego właśnie jemu powierzono funkcję komendanta Okręgu śląskiego ZWZ, chociaż był wtedy zaledwie podporucznikiem rezerwy.
Jesienią 1939 roku po powrocie na Górny Śląsk, Korol zamieszkał zrazu w Katowicach-Ligocie, a potem przenosił się coraz bardziej na południe: do Goczałkowic, Bielska, Czechowic-Dziedzic i wreszcie do Wisły. Zmieniał nieustannie miejsce zamieszkania. Swoje kryjówki opuszczał tylko wtedy, gdy wyjeżdżał do Krakowa, posługując się papierami reichsdeutscha o nazwisku König. Przywoził z powrotem dyrektywy i pieniądze.
Podczas jednego z wyjazdów do Krakowa w grudniu 1939 roku Korol podporządkował swoją organizację kierownictwu Służby Zwycięstwo Polski obszaru krakowskiego, a jednocześnie dostał nominację na komendanta Okręgu Śląskiego SZP. Przejął już organizowaną przez Ryszarda Margosza strukturę śląską SZP. Zadaniem Korola było scalenie wielu podziemnych organizacji w jednolite podziemie Służby Zwycięstwu Polski (na Górnym Śląsku mówiono; Siły Zbrojne Polski) a następnie Związku Walki Zbrojnej.
Dawny urzędnik przemienił się teraz w konspiratora, wykazując „niezwykłą rzutkość i zdolność organizacyjną” (jak oceniał Korola ostatni dowódca Okręgu Śląskiego Armii Krajowej, płk Zygmunt „Walter” Janke). Tworzył organizację masową o charakterze cywilno-wojskowym z myślą, że szykuje na wiosnę kolejne śląskie powstanie, co okazało się błędnym założeniem. Jego organizacja rozrastała się przesadnie, co umożliwiło łatwiejszą jej infiltrację przez gestapo.
W dniu 27 sierpnia 1940 roku do willi „Lusia” w Wiśle-Jaworniku, gdzie przebywał wtedy Korol, zastukali niemieccy policjanci. Nie szukali Korola, a zajmowali się konfiskatą polskiego mienia. Odeszli w przekonaniu, że nikogo nie zastali, lecz zawrócili gdy zobaczyli dym wydobywający się z komina. Bowiem Korol, przekonany, że ma do czynienia z gestapo, próbował spalić posiadane dokumenty. Gdy Niemcy zawrócili, wywiązała się strzelanina, w której został ranny w nogę. Chcąc uniknąć niewoli, zażył wtedy truciznę, którą miał zawsze przy sobie.
Z początku Niemcy nie zdawali sobie sprawy kogo osaczyli. Dopiero z dokumentacji, której nie zdążył spalić, zorientowali się, że przypadkowo natrafili na samego komendanta polskiego podziemia.
Jan F. Lewandowski
Fot.: Wikipedia

Montes nr 132