Minęło już ponad 100 lat od momentu uruchomienia w Tarnowskich Górach fabryki kawy słodowej „Prymas”
cz. III
Działalność przedsiębiorstwa w Tarnowskich Górach w latach 1919-1934 do momentu ogłoszenia jego upadłości
W swoim życiorysie z 1919 r. S. Janicki wspomina: „Po ukończeniu wojny przenieśliśmy naszą fabrykę w marcu br. do Tarnowskich Gór, okupiwszy się tutaj. Przez całe lato nadbudowaliśmy dom fabryczny. Obecnie brak nam surowców i fabryka nie ma co przerabiać. Trudno także określić, kiedy będziemy mieć surowiec. Ponieważ zaś jest nas dwu kierowników, a zarobki obecne na utrzymaniu nas obu starczyć nie mogą. Przeto postanowiłem ustąpić do służby państwowej”.
Marna sytuacja fabryki w 1919 r. musiała się jednak szybko poprawić, bo oboje kierownicy postanowili pod koniec 1920 r. rozszerzyć działalność swojego przedsiębiorstwa i powiększyć jego kapitał, przekształcając go w spółkę akcyjną, zwaną wówczas towarzystwem akcyjnym. „Goniec Śląski” z 22 czerwca 1921 r. donosił: „Dnia 12.12.1920 została zamieniona fabryka kawy słodowej „Prymas” T. z. o. o. w Tarnowskich Górach na towarzystwo akcyjne. Obecny kapitał zakładowy wynosi 1100000 mk. Fabryka kawy słodowej „Prymas” została założona przez jej kierowników St. Janickiego i Jana Kaczora na zachodzie Niemiec jeszcze przed wojną. Na początku roku 1919 przenieśli kierownicy firmę wraz z maszynami do Tarnowskich Gór, gdzie kupili dom fabryczny i drugi wielki dom pomieszkalny. W ciągu roku 1919 rozbudowali jeszcze dom fabryczny i urządzili całą fabrykę według najnowszych wymagań. Mimo wszelkich trudności, jak brak surowca – jęczmienia, zdołali kierownicy doprowadzić przedsiębiorstwo do pożądanego rozkwitu. Wobec silnego rozwoju przedsiębiorstwa okazała się potrzeba powiększenia kapitału i zamiany na tow. akcyjne. Kapitał akcyjny rozebrali dotychczasowi starzy udziałowcy i to 600 akcji imiennych oraz Górnośląski Bank Handlowy i Bank Przemysłowców w Bytomiu, a 250 akcji na okaziciela, które będą później puszczone na giełdę. Za ostatnie 3 lata wypłacała firma „Prymas” dywidendę w roku 1918 15 proc., w roku 1919 10 proc., w roku 1920 20 proc. Przyszłość fabryki „Prymas” przedstawia się jak najlepiej, a to z następujących powodów: Kawa słodowa, o wiele tańsza od kawy naturalnej, jest zdrowsza od niej, jest wyrabiana z jęczmienia krajowego, a więc pieniądz wydany na nią pozostaje w kraju. Szczególnie tu, na Śląsku Górnym, ludność obwodu przemysłowego używa prawie że wyłącznie kawę słodową. Konsumpcja dzienna kawy słodowej w obwodzie plebiscytowym wynosi dziennie około 20000 kg. Skoro Polska będzie mogła dostarczać jęczmienia, którego ma pod dostatkiem, więc i na surowcu nie zbraknie. Ponieważ zaś kierownicy stoją na wysokości swego zadania i wyroby fabryki „Prymas” są pierwszorzędne, więc istnieje wszelkie uzasadnienie, iż przedsiębiorstwo to rozwinie się do jak najszerszych rozmiarów. Obecnie zatrudnia 23 ludzi. Społeczeństwo nasze na Śląsku Górnym niezawodnie przyjmie powyższą wiadomość z wielkim zadowoleniem”.
Fabryka kawy słodowej „Prymas” wielokrotnie reklamowała się w różnych tytułach prasowych. Towarzyszyły temu zabawne wierszyki – rymowanki, będące najprawdopodobniej autorstwa samego S. Janickiego, znanego z takich umiejętności. W jednym z bardziej interesujących świadomie wykorzystano gwarę śląską: „Mówi Kuba do Jakuba, Nie wielkać to będzie zguba, Rzucić kawę z wyspy Kuba, A z Prymasem zrobić próba”.
Ta sama reklama pojawia się później w wersji „ogólnopolskiej”: „Mówi Kuba do Jakuba, Nie wyjdzie to na zgubę, Rzucić kawę z wyspy Kuba, A z Prymasem zrobić próbę”.
Zaplecze logistyczne fabryki było wykorzystywane podczas powstań śląskich w latach 1919–1921. Nieodpłatnie zaopatrywano polskie szpitale i oddziały powstańcze w kawę słodową własnej produkcji. W akcji plebiscytowej budynki wynajmowane przez fabrykę w pobliżu dworca PKP były wykorzystywane do przyjmowania i przekazywania zwierząt gospodarskich przywożonych z Wielkopolski dla miejscowej ludności, aby nakłonić ją do głosowania za Polską. Towarzyszyła temu podniosła oprawa organizowana osobiście przez J. Kaczora i S. Janickiego. Niekończące się przemowy propagandowe i okrzyki na peronie, kiedy zbliżał się pociąg, na przykład takie jak „Polska jedzie!”, podnosiły rangę tego wydarzenia. W oknach zwalniającego składu pojawiały się postacie Wielkopolan, zarówno kobiet, jak i mężczyzn, którzy trzymali już w rękach żywy inwentarz: gęsi, kaczki i prosiaki. Następnie zwierzęta były odbierane przez pracowników fabryki, katalogowane i przygotowywane do uroczystego przekazania miejscowej ludności z okrzykami: „Tak wygląda Polska!”.
Po przyłączeniu części Górnego Śląska do Polski S. Janicki został posłem na Sejm Śląski w 1922 r., a w 1924 r. radnym miejskim w Tarnowskich Górach. Coraz rzadziej zaglądał do fabryki, przerzucając cały ciężar jej funkcjonowania na barki J. Kaczora. Często dochodziło do sporów pomiędzy najlepszymi do niedawna przyjaciółmi. Najlepiej tę sytuację obrazuje list J. Kaczora do W. Lutosławskiego z 27 października 1924 r., w którym skarży się na swojego wspólnika: „[…] Gdy Janicki powrócił z podróży, opowiadałem mu, że był Łaskawy Pan u nas i że pozostawił list dla niego i wręczyłem mu ów list. Janicki odebrał list ode mnie i nie otwierając go wcale, podarł go w kawałki i rzucił na ziemię na moich oczach. To była dla mnie okropna chwila, zapanowałem jednak nad sobą i nie powiedziałem mu nic na to chamskie jego postępowanie. Wiem przecież, jak wiele ma ten człowiek Łaskawemu Panu do zawdzięczenia – widocznie szatan go opętał. Ja też nie żądam od niego z powrotem tych pięćset złotych, które zapłaciłem Łaskawemu Panu za niego. Od niego nie można się niczego spodziewać, bo zaprzedał się szatanowi – jego sumienie jest czarne. Tak dużo spodziewaliśmy się po nim, a on tak sromotnie zwiódł, kara Boża go nie minie za takie postępowanie. Jego upadek już się rozpoczął. W dowód, jaka opinia jest o nim, dołączam wycinki z gazet, które piszą o nim. Ja, o ile tylko będzie możliwym, przekażę Łaskawemu Panu dalsze należności. Zaznaczam, że obecnie żyjemy w marnych warunkach materialnych, ale uczynię, co mogę. Zasyłam serdeczne pozdrowienia i pozostaję z wysokim szacunkiem – Jan”.
Ostatecznie czara goryczy przelała się w wyniku skandalu, jaki wybuchł po ujawnieniu szerokiej opinii publicznej w 1925 r. rozpadu małżeństwa i romansu S. Janickiego z guwernantką uczącą jego dzieci. W 1926 r., kiedy upłynęła kadencja Janickiego w radzie miejskiej, wyprowadził się on na stałe z Tarnowskich Gór i sprzedał swoje udziały w fabryce, a głównym jej udziałowcem i jedynym dyrektorem został J. Kaczor.
W 1929 r. ukazała się w prasie reklama fabryki, w której to J. Kaczor jest przedstawiany już jako jedyny dyrektor przedsiębiorstwa: „Organizacją ujętą na sposób amerykański może się poszczycić fabryka kawy słodowej pod firmą „PRYMAS” Tow. Akc., sprężyście prowadzona przez głównego akcjonariusza i dyrektora p. Jana Kaczora. Firma zorganizowała swoją działalność jeszcze w roku 1912 w Westfalii i skąd w roku 1919 została przeniesiona do Polski. Wyroby tej firmy od samego początku spotkały się z uznaniem konsumentów, skutecznie wypierając wyroby zagraniczne. Zbytecznym jest pisać, jak bardzo pożądanym jest dla nas uniezależnienie się w tej dziedzinie od zagranicy, toteż z najwyższym uznaniem należy podnieść działalność p. Jana Kaczora, który produkcję kawy słodowej ze względu na długoletnie doświadczenie zna doskonale. Roczna produkcja 360.000 kilo. Fabryka zatrudnia pracowników umysłowych i technicznych w liczbie 20 osób. Siedzibą fabryki są Tarnowskie Góry (Polski Górny Śląsk). Telefon Nr. 543. Konto czekowe P. K. O. № 300.282 oraz Konto Bankowe w Miejskiej Kasie Oszczędności w Katowicach”.
W 1931 r. J. Kaczor postanowił sprzedać swoje akcje – miał ich aż 80%, a pieniądze zainwestować w nowoczesny park maszynowy i rozszerzenie produkcji. Niestety, ta decyzja – w wyniku szalejącego kryzysu gospodarczego i serii niefortunnych zdarzeń – doprowadziła ostatecznie do sądowego ogłoszenia upadłości przedsiębiorstwa w 1934 r. i do całkowitej jego likwidacji w 1937 r.
ciąg dalszy nastąpi
Armin Lach
Pełną wersję tekstu wraz ze źródłem, przypisami i grafiką znajdzie czytelnik w najnowszym wydaniu Rocznika Muzeum w Tarnowskich Górach tom VII.