Początek września zachęca do pochylenia się nad dawnymi elementarzami. Tak się składa, że w ostatnich latach trafiły do muzealnych zbiorów dwa fascynujące podręczniki, które z wielką ciekawością dokładnie przewertowałam. Sięgnęłam również po dawniej pozyskany elementarz. Lektura owych książek sprawiła, że zaczęłam się interesować tematem dawnych podręczników, a w zasadzie, czego i jak uczyły
Jeden z nich pochodzi z Rept Śląskich i był użytkowany w pierwszych dekadach XX w. Jego stan zachowania wskazuje, że uczyło się z niego naprawdę wiele dzieci. Nie ocalała okładka, a jedynie numerowane strony (od 5 do 90). Co najważniejsze, elementarz służył do nauki języka polskiego małych dzieci. Należy wspomnieć, że w szkole powszechnej na pruskim Śląsku nauczano w języku niemieckim, więc nasz muzealny egzemplarz służył do edukacji domowej. Pierwsze strony przedstawiały rysunki bardzo prostych i znanych na tamte czasy przedmiotów, kosy czy sierpa (notabene dla dzisiejszych dzieciaków przedmioty dość abstrakcyjne). Widzimy budynki, które różnią się drobnymi detalami, np. dom z oknami i bez, aby w uczących wyrobić spostrzegawczość (wyłapanie różnic), która przygotowywała do rozpoznawania liter. Na kolejnej stronie pojawiły się łatwe szlaczki przyuczające do trzymania ołówka, a może bardziej rysika, bo przecież pierwsze próby pisania odbywały się na zmazywalnych tabliczkach. Następniet dzieci poznawały litery i proste czytanki, które uczyły, jak dzielić wyrazy na sylaby. Natomiast od strony 66 teksty były dłuższe i trudniejsze. Dzieci z elementarza uczyły się również modlitwy (od czasów Kulturkampfu nawet religia w zaborze pruskim była nauczana w języku niemieckim). Następnie zamieszczone były krótkie umoralniające opowiastki, które miały kształtować prawość charakteru dziecka na podstawie dekalogu lub przestrogi, np. przed ogniem. Dzieci mogły ćwiczyć poprawność języka polskiego, ucząc się na pamięć wierszyków. Polegały na własnej intuicji, gdyż brakowało w owym elementarzu wskazówek dydaktycznych.
Inny zachowany podręcznik pochodzi z początków czasów drugiej wojny światowej i został zatytułowany Schlesierfibel – czyli po prostu śląski elementarz. Uzupełniony o bogatą, kolorową szatę graficzną, która adekwatnie ukazała realia ówczesnego Śląska. Przedmioty czy wnętrza, np. kuchni oraz krajobrazy, wydają się „swojskie”. Jednak, jak przystało na elementarz niemiecki z czasów wojny, nie zabrakło w nim kwestii propagandowych. Pojawili się niemieccy żołnierze, a jedna z czytanek opowiada o wycieczce małego Piotra do Breslau. Uczący poznawali litery pisane w tzw. podstawowym pismem szkolnym z 1911 – niem. Sütterlinschrift – pismo to charakteryzowało się wieloma „zakrętasami”, stałą grubością liter. Natomiast czytanki (tzw. drukowane) są napisane neogotykiem – typową czcionką w krajach kręgu kultury niemieckiej. W 1941 r. Niemcy zdecydowali, aby zrezygnować z tego rodzaju czcionki. Do dnia dzisiejszego ten rodzaj pisma jest używany w niektórych kantonach Szwajcarii. W samych Niemczech pisze się tzw. antykwą – czyli krojem pisma opartym na alfabecie łacińskim, współcześnie dominującym typem wśród pism drukarskich.
Innego rodzaju książką była opracowana przez Józefa Chociszewskiego (wielkopolski Karol Miarka) i wydana w Gnieźnie w 1909 r., Czytanka Narodowa. Nie był to typowy elementarz, ale bardziej podręcznik do nauki historii Polski. Miał również na celu wychowanie patriotyczne oraz krzewił ducha katolickiego. Pojawiły się w nim zachęty do zwiedzania ojczystego kraju, np. Krakowa, Gniezna, wycieczki w Tatry albo wyjazdu nad Bałtyk. Autor zaznaczył, że takie wojaże nie dla wszystkich są możliwe. Polecał więc, by w najbliższej okolicy odnaleźć ciekawe miejsca i zachwalał wycieczkę do Kruszwicy, gdzie, jak podaje legenda, złego króla Popiela zjadły myszy. Ze wspomnianej Czytanki uczniowie dowiadywali się o Lwowie, Częstochowie i Warszawie, poznali postać Adama Mickiewicza i innych polskich pisarzy, lecz najwięcej uwagi poświęcono na zaznajomienie się z historią Polski.
W książce znalazły się scenariusze przedstawień teatralnych, głównie z morałem, np. aby dzieci nie bały się kominiarza (wówczas straszono dzieci, że je zabierze kominiarz, jak będą niegrzeczne), ale żeby ceniły jego pracę. Inni bohaterzy utworów witali się chrześcijańskimi pozdrowieniami i odmawiali modlitwy.
Dzieci ostrzegane były przed świecami i ogniem. Nie brakowało zachęt do abstynencji od alkoholu i porad kształtujących młodego patriotę. Książkę uzupełniały krótkie umoralniające powiastki.
Na koniec wspomnijmy doskonale znany elementarz, który nie jest eksponatem. Może większość z nas z niego korzystała. To powszechnie ceniona książka, opracowana przez Mariana Falskiego. Wyedukowała miliony Polaków. Jej pierwsze wydanie miało miejsce w 1910 r. i od tamtej pory był najczęściej wznawianym elementarzem.
Do lat 70. XX w. był oficjalnym podręcznikiem w peerelowskiej szkole. Elementarz Falskiego charakteryzował się tym, że był zawsze dostosowywany do aktualnych czasów. W wypożyczonym egzemplarzu (pamiątka rodzinna), co prawda nie zachowały się strony z rokiem wydania, ale po lekturze tego podręcznika wiemy, że pochodzi z początku drugiej połowy XX w. Ilustracje są w stylu typowym dla socrealizmu i do tego czasu nawiązuje tematyka niektórych czytanek, np. o Kaziu, który przeprowadza się do Nowej Huty, a z innych można wyczuć fascynację powstającymi fabrykami.
Sporo tekstów odwoływało się do tradycyjnej kultury, np. praca w kuźni kowala, uprawa roli lub jak Agata karmi kury w kurniku. Rozwój technologii sprawił, że prace w gospodarstwie były unowocześniane, pojawiły się traktory, siewniki i młockarnie. Wszystko to znalazło odzwierciedlenie w publikacji. Ilustracje zostały opatrzone odpowiednimi komentarzami, że teraz praca pójdzie szybciej, lepiej i będzie lżej. Inne mówią o wizycie w kinie, a jeszcze inne o kontroli czystości osobistej. Okazuje się, że dzieciom sprawdzano czystość uszu, paznokci oraz świeżość chusteczki do nosa – kolejny znak czasu. Niegdyś używane były chusteczki tekstylne, wielokrotnego użytku – dziś powiedzielibyśmy, że ekologiczne.
Pojawiały się znane wiersze: „Paweł i Gaweł”, „Murzynek Bambo”, „Abecadło” i wiele innych. Bez wątpienia zasługą dawnych podręczników jest to, że klasyka literatury dziecięcej jest do dzisiaj powszechnie znana, a jej obszerne fragmenty są recytowane z pamięci. Warto podkreślić, że dawniej dzieci wychowywano przy mniejszej ilości książeczek, sporadycznie czytano pociechom, a bajki były raczej opowiadane. Teksty w elementarzu Falskiego były nie tylko unowocześniane, ale też różnicowane ze względu na region, w którym się z niego uczono. Na Śląsku obowiązkowa była czytanka o kopalni i górnikach, na Pomorzu obecny był temat morza i rybaków. Sporo miejsca poświęcono kwestiom podstawowym, jak np. stolica czy mapa Polski – po to, aby najmłodsi przyswoili podstawowe informacje. W pewnym sensie ten elementarz stanowił kompendium wiedzy o ówczesnym świecie.
Bogusława Brol
Zdjęcie ze zbiorów Muzeum w Tarnowskich Górach