Ignacy i Agata Florczak chętnie brali kredyty z międzywojennych banków na hipotekę swojej czynszówki
Kamienica przy ulicy Gliwickiej 6 o kubaturze 3944 m sześc. w 1934 roku miała ściany murowane i otynkowane ze stropami belkowymi z dachem krytym papą. Schody były drewniane, izby z oknami podwójnymi ogrzewane były piecami kaflowymi. Na parterze znajdowały się trzy sklepowe pomieszczenia z wystawami, magazyn i dwie składnice towaru. Na pierwszym piętrze były trzypokojowe mieszkanie z kuchnią, komorą i strychem oraz skład. Na drugim piętrze jedno mieszkanie miało kuchnię i trzy pokoje, drugie dwa pokoje z kuchnią i strych.
W suterenie mieszkańcy i sklepikarz mieli piwnice. Budynek był pielęgnowany i w dobrym stanie. Pomieszczenia w kamienicy były duże i wysokie. Dom stał na parceli o powierzchni 500 m kw. Rzeczoznawca Aleksander Król wycenił budowlę na 78 tys. zł. Jednak na potrzeby ubezpieczenia nieruchomości od ognia w katowickim Towarzystwie Ubezpieczeniowym „Piast” budowniczy ustalił według cen rynkowych kwotę 60 tys. zł, od której właściciel Ignacy Florczak płacił rocznie 37 zł 20 gr składki rocznej. Hipoteka kamienicy obciążona była długiem 6 tys. zł na rzecz Banku Związku Spółek Zarobkowych w Katowicach. Budynek ten, któremu w międzywojniu właściciele po skuciu architektonicznych detali ze ścian nadali funkcjonalistycznego wyglądu, był zwykłą piętrową czynszówką.
Jednak według miejskiej legendy dom wzniesiony w miejscu odkrycia grudki srebra w 1531 roku należał do najstarszej zabudowy osady kopaczy rud srebra. Miał wtedy murowany parter z piwnicami i czterospadowy dach. Był siedzibą Urzędu Górniczego sprawującego władzę w miejscowości. W 1534 roku więzieni byli w jego piwnicach zbuntowani górnicy. Wszystkie te wydarzenia upamiętnia tablica pamiątkowa wmurowana w ścianę budowli.
Solidna chata z kamieni i cegieł przetrwała wielki pożar miasta w 1746 roku, bo do czasów współczesnych przetrwała belka stropowa z datą przebudowy w 1664 roku. Właścicielami budowli wartej w 1746 roku 170 talarów byli spadkobiercy Niedbali. Kolejny posiadacz chałupy w latach 1848–1853 powroźnik Mateusz Schwilinsky zezwolił zmierzyć nieruchomość. Parterowy jeszcze wtedy budynek miał wymiary 48 na 54 stopy. Piętro zlecił nadbudować kupiec Herman Lubitz będący właścicielem w latach 1875-1889. Budowniczowie zachowali na parterze stare sklepienia i piwnice.
Ignacy i Agata Florczakowie nabyli kamienicę 29 listopada 1926 roku, zaciągając pożyczki pieniężne. Wyrokiem Sądu Powiatowego w Tarnowskich Górach hipoteka budynku obciążona została kwotą 5 tys. 957 zł na rzecz tarnogórskiej Powiatowej Kasy Oszczędności. Od 1929 roku Florczakowie zobowiązani byli spłacać kwartalnie 1 tys. zł na konto tego samego banku od 18 tys. zł kredytu z 7% rocznymi odsetkami. W 1932 roku zadłużeni byli także na 10 tys. zł u kupca Józefa Krubasika z Radzionkowa.
Interes w sklepie z porcelaną szedł widocznie słabo, pogłębiony przez światowy kryzys gospodarczy, gdyż Bankowi Ludowemu w 1934 roku udało się ściągnąć od kupców jedynie 150 zł, zalegali ze spłatą rat i odsetek. Tarnogórski bank scedował w czerwcu tego roku dług Florczaków do Banku Związku Spółek Zarobkowych w Katowicach. Trzy lata później katowicki bank z powodu braku spłaty rat kapitałowych i procentów od scedowanej pożyczki wezwał do uregulowania należności, grożąc od 1 października 1937 r. przymusowym ściągnięciem całego zadłużenia i wypowiedzeniem kredytu.
Do wybuchu wojny sprawa długu Florczaków nie została rozwiązana, bo o hipotece w Banku Ludowym powiadamiał w 1940 r. niemiecki administrator, wspominając także o zablokowaniu konta na kwotę 5 tys. 307 zł, czyli 2 tys. 603 marek. Obciążenie hipoteki doprowadziło w 1949 roku do przejęcia kamienicy przez polskie władze.
Ryszard Bednarczyk