Menu Zamknij

Wąskim torem przez Tarnowskie Góry – cz. 3

Polskie Koleje Państwowe pod koniec wiosny 1993 r. uruchomiły przewozy pasażerskie na linii wąskotorowej Bytom – Tarnowskie Góry – Miasteczko Śląskie. Decyzję podjął Zarząd Kolei Dojazdowych Śląskiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Bytomiu, mieszczący się w gmachu przy ul. Powstańców Warszawskich koło dworca kolejowego

W porównaniu z poprzednim sezonem letniego kursowania, czyli tym z 1975 r. zmieniono nieco usytuowanie przystanków. Pociąg startował w Bytomiu z peronu usytuowanego pomiędzy halą peronową dworca PKP a ul. Zabrzańską. Następny postój był na stacji Bytom Karb Wąskotorowy, potem w Dąbrowie Miejskiej przy restauracji Pod Dębem, oraz na przystanku Sucha Góra koło przejazdu drogowo-kolejowego. Na terenie Tarnowskich Gór wyznaczono postój na nowych przystankach Repty Kopalnia Zabytkowa i Tarnowskie Góry Kopalnia Zabytkowa przy ul. Bytomskiej. Inaczej niż w 1975 r., nie było postojów na stacji Repty i pod wiaduktem ul. Nakielskiej przy dworcu PKP. Kolejne przystanki nosiły nazwę Lasowice Zalew, Miasteczko Śląskie Zalew oraz Miasteczko Śląskie Wąskotorowe.
Pierwszy pociąg pasażerski z zaproszonymi gośćmi pojechał tą trasą w piątek 4 czerwca 1993 r., a regularne kursy rozpoczęto od 19 czerwca 1993 r. Pociągi odjeżdżały z Bytomia o godzinach 8:30, 11:30, 14:30 oraz 17:30. Bilet kosztował 20 tys. zł, czyli w przeliczeniu 2 zł po denominacji. Uruchomienie przejazdów zapowiedział pod koniec kwietnia 1993 r. tarnogórski tygodnik Gwarek. Miesiąc później, 31 maja 1993 r. w tygodniku Życie Bytomskie ukazał się kolejny tekst na ten temat zatytułowany Kolejka do Chechła, w którym napisano m.in.:
„[…] marzeniem każdego mieszczucha jest szybki i tani dojazd nad najbliższe jezioro z plażą. Już od 4 czerwca [1993] będzie to możliwe dzięki uruchomieniu od dawna zapowiadanej kolejki wąskotorowej na trasie Bytom – Miasteczko Zalew. Sympatyczna ciuchcia jakby żywcem wzięta z dziewiętnastowiecznego skansenu będzie przede wszystkim dużą atrakcją naszego nieciekawego turystycznie regionu. Jej trasa biegnie pomiędzy drzewami Dąbrowy Górniczej Miejskiej, a w pobliżu dolomitowych wyrobisk i zabytkowej kopalni w Tarnowskich Górach. Przy okazji będzie więc można poznać nie do końca zdegradowane obszary naszego grodu”. Autor tekstu popełnił błąd, myląc Dąbrowę Miejską w Bytomiu z Dąbrową Górniczą.
Pociągi kursowały codziennie, prawdopodobnie do końca sierpnia lub do początku września. Bilety sprzedawali kierownicy pociągu, gdyż na żadnym z przystanków wąskotorowych nie wybudowano kasy biletowej. Prawdopodobnie w ofercie były wyłącznie bilety jednoprzejazdowe, nie było natomiast biletów tygodniowych czy miesięcznych.
Skład pociągu zestawiony był z lokomotywy spalinowej produkcji rumuńskiej oraz z kilku wagonów pasażerskich, przerobionych z węglarek. Wagony przysposobiono w warsztatach naprawczych kolei wąskotorowych przy ul. Brzezińskiej w Bytomiu. Były to wagony otwarte, bez okien, przykryte dachem, a więc warunki podróżowania były nieprzyjemne w razie deszczu czy wiatru. Pociągi jechały wolno, kołysząc się na torze, a dodatkową niedogodnością był spory hałas. Takie warunki jazdy jak również dłuższy czas jazdy w porównaniu z autobusami linii pospiesznej A i linii zwykłej 19 odstręczały od codziennych podróży koleją wąskotorową na trasie Bytom – Tarnowskie Góry. Z pociągów korzystali głównie pasażerowie chcący okazjonalnie dojechać nad jezioro Nakło-Chechło w celu plażowania i kąpieli. Po sezonie letnim kursowanie pociągów zostało wstrzymane.
Po niemal rocznej przerwie kursowanie pociągów pasażerskich na trasie Bytom Wąskotorowy – Miasteczko Śląskie Wąskotorowe wznowiono 11 czerwca 1994 r. Od tego dnia do końca czerwca pociągi jeździły tylko w soboty i niedziele, a od 1 lipca – codziennie. W porównaniu z poprzednim sezonem w składzie pociągu oprócz ośmiu wagonów letnich znalazły się także dwa wagony towarowe do przewozu wózków dziecięcych czy rowerów.
Cena biletu na przejazd całej trasy dla dorosłego kosztowała tyle samo, co rok wcześniej, czyli 20 000 zł. Była to spora kwota, znacznie większa od ceny biletów autobusowych. Dla porównania – Międzygminny Związek Komunikacji Pasażerskiej w Świerklańcu wprowadził 1 marca 1994 r. cennik opłat, w którym bilet za przejazd autobusem do 20 minut kosztował 6 000 zł, od 21 do 30 minut kosztował 9 000 zł, a od 31 do 90 minut – 12 000 zł. Natomiast Komunikacyjny Związek Komunalny Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego w Katowicach a także Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Bytomiu w swych cennikach, obowiązujących również od 1 marca 1994 r. miały bilety na linie normalne i przyspieszone za 6 000 zł oraz bilety na linie pospieszne za 9 000 zł, niezależnie od czasu przejazdu. Podróżny, który zdecydowałby się na przejazd z Bytomia nad jezioro Nakło Chechło dwoma autobusami dwóch różnych organizatorów przewozów czyli PKM i MZKP, z przesiadką na dworcu autobusowym w Tarnowskich Górach zapłaciłby wyraźnie mniej, niż jadąc pociągiem wąskotorowym – bo tylko 12 000 zł lub 15 000 zł, a nie 20 000 zł. W tamtym okresie, gdy społeczeństwo odczuwało zubożenie w następstwie upadku zakładów pracy po wprowadzeniu nowego systemu, miało to duże znaczenie.
Odjazdy pociągów wąskotorowych z Bytomia w 1994 r. wyznaczono na godziny 8:30, 11:30, 14:30, 17:30, natomiast odjazdy z Miasteczka Śląskiego na 10, 13, 16 i 19. „Trwająca przeszło godzinę przejażdżka sympatyczną kolejką, której głównym atutem jest niewielka prędkość i kolorowe, otwarte wagoniki, jest na pewno dobrym pomysłem na spędzenie wakacyjnego dnia.” – pisał 4 lipca 1994 r. tygodnik Życie Bytomskie, tak opisując trasę przejazdu: „pociąg zatrzymuje się m.in. przy Kopalni Zabytkowej, a ciągnące się wzdłuż torów dolomitowe wyrobiska są niezapomnianym widokiem. Po odjeździe ze stacji Tarnowskie Góry jest już niedaleko do końcowej stacji w Miasteczku Śląskim.”
Uruchomienie drugi raz z rzędu pociągów pasażerskich na wąskim torze prowadzącym przez Tarnowskie Góry wskazywało, że w Polskich Kolejach Państwowych uznano to eksperymentalne posunięcie za udane. Kolejarze zaczęli się nawet rozglądać za możliwością uruchomienia podobnych pociągów wakacyjnych na innej trasie wąskotorowej. Tak o tym pisał tygodnik Życie Bytomskie: „Śląscy wąskotorowcy planowali uruchomienie podobnej linii na trasie Gliwice – Rudy, a patronat nad tym pomysłem przejął nawet konserwator zabytków. Na razie jednak rekonstrukcja starej trasy jest jeszcze nierealna. Wygląda więc na to, że bytomska kolejka jest jedyną nie tylko w regionie, ale i w całym kraju.”
To ostatnie zdanie było dalekie od prawdy. Z zamiaru wznowienia ruchu pociągów na trasie Gliwice – Rudy szybko zrezygnowano. Choć pociągi kursowały tam do początku listopada 1991 r., to w 1993 r. trasę tą definitywnie skreślono z listy. W 1994 r. można było dojechać z Gliwic już tylko do Nieborowic, gdyż szlak był już częściowo rozkradziony przez złomiarzy.
W 1995 r. kolej wąskotorowa trzeci rok z rzędu uruchomiła letnie pociągi pasażerskie z Bytomia do Miasteczka Śląskiego. Jednym z ich atutów była możliwość bezpośredniego dojazdu z Bytomia nad jezioro Nakło-Chechło. Wybierając podróż autobusami na tej trasie, nadal trzeba było się przesiadać na dworcu autobusowym w Tarnowskich Górach. Pociągi kursowały do niedzieli 10 września 1995 r. Tego dnia ostatnim kursem pociągu z Miasteczka Śląskiego do Bytomia pojechało 11 pasażerów rozlokowanych w 6 wagonach. W sumie w tamtym sezonie letnim pociągi wąskotorowe przewiozły ponad 35 tysięcy pasażerów, w tym przyjezdnych z Belgii, RFN, Szwajcarii czy Australii.
O tym, że z Bytomia przez Tarnowskie Góry do Miasteczka Śląskiego kursują latem wąskotorowe pociągi pasażerskie nie wszyscy w Polsce mieli okazję się dowiedzieć. W latach 1993-1999 nie publikowano bowiem rozkładu jazdy GKW w sieciowym wydaniu rozkładu jazdy PKP.
Oprócz pociągów rozkładowych uruchamiane były też pociągi czarterowe na zamówienie. Jednodniowe wycieczki nad jezioro Nakło-Chcechło postanowiono organizować aż z odległych Katowic. W sobotę 15 lipca 1995 r. zorganizowany został przejazd pociągu pasażerskiego na liczącej około 50 km trasie Katowice Szopienice – przystanek przy zalewie Nakło-Chechło. Jako miejsce zbiórki o godzinie 8 rano wyznaczono jednak stację normalnotorową Katowice Szopienice Południowe, skąd podróżni mieli razem udać się do pociągu, odjeżdżającego pół godziny później.
Organizatorami przejazdu były Związek Zawodowy Kadra, Związek Zawodowy Górników przy KWK Wieczorek w Katowicach oraz NSZZ Pracowników Huty Metali Nieżelaznych w Katowicach. Cena biletu dla związkowców i członków ich rodzin wynosiła 5 zł. Z relacji prasowej wiadomo, że pociąg wyruszył  z Huty Metali Nieżelaznych Szopienice w Katowicach, nie wiadomo jednak, na którym z dwóch przystanków koło zalewu był postój końcowy. W powrotną drogę pociąg odjechał spod zalewu o godzinie 19:15. „Związkowcy już czynią starania, aby zorganizować następne i by były stałe kursy kolei od Bogucic do Chechła” – pisał 6 lipca 1995 r. katowicki tygodnik Trybuna Górnicza.
Nic nie wyszło z tych starań. Nigdy potem nie uruchomiono regularnych rozkładowych pociągów pasażerskich z Katowic Szopienic do Miasteczka Śląskiego. Jedną z przyczyn była żenująco niska prędkość pociągów wąskotorowych, nieprzystająca do realiów końca XX wieku. Podczas gdy w Japonii na wąskim torze uruchamiane były pociągi ekspresowe, to na Górnym Śląsku ze względu na archaiczne przepisy i „przedpotopowy” tabor, prędkość handlowa pociągów porównywalna była do tramwajów i autobusów miejskich. Po prostu Górnośląskie Koleje Wąskotorowe zbudowane zostały w XIX wieku z myślą o transporcie towarów, gdy nie liczono się z presją upływającego czasu i niskie prędkości przewozu węgla, rudy metali, piasku czy drewna były akceptowalne. Jednak pod koniec XX wieku stan torów i możliwości taboru powodowały, że podróż z Katowic Szopienic do Miasteczka Śląskiego musiała trwać aż około dwóch godzin, co było zbyt długim czasem dla potencjalnych pasażerów.
Cdn.
Tomasz Rzeczycki

Montes nr 129