Menu Zamknij

Wąskim torem przez Tarnowskie Góry – cz. 2

Uruchomienie pasażerskich pociągów na linii wąskotorowej Bytom – Tarnowskie Góry – Miasteczko Śląskie Zalew latem 1975 r. okazało się być przedsięwzięciem jednorazowym. Powodem była nieznana nigdzie indziej poza PRL klęska urodzaju

Okazało się, że frekwencja była zbyt duża w stosunku do możliwości przewozowych, a odpowiedniego taboru pasażerskiego było zbyt mało. Pewien wpływ na decyzję o tym, by nie uruchamiać kolejnego lata takich pociągów, miała też zawężona skrajnia pod starym wiaduktem w ciągu ulicy Celnej w Bytomiu. Tamten rozebrany później wiadukt drogowy znajdował się nad dwoma torami normalnymi oraz dwoma torami wąskimi. Tory wąskie ułożone były po obu stronach toru normalnego. Górą na wiadukcie prowadziła ulica Celna oraz tor tramwajowy z Bytomia Karbia do Dąbrowy Miejskiej.
Trasa do Miasteczka Śląskiego była wówczas ostatnią linią wąskotorową o znaczeniu rekreacyjnym w okolicy Tarnowskich Gór. Ostatnią, ale nie jedyną, jako że jeszcze dosłownie kilka lat wcześniej istniała techniczna możliwość uruchomienia pociągów pasażerskich z miasta gwarków do terenów leśnych po wąskim torze. Mowa tu o linii z Tarnowskich Gór przez Strzybnicę i Hanusek do papierni we wsi Boruszowice. Formalnie od Strzybnicy do Boruszowic była to licząca 6,5 km bocznica Zakładów Celulozowych Boruszowice. Ruch pociągów na tej bocznicy wstrzymano w kwietniu 1967 r. Jako że bocznica ta prowadziła od Strzybnicy na północny zachód w wzdłuż szosy, w 1968 r. kierownictwo papierni przekazało szyny do dyspozycji Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Tarnowskich Górach. Postanowiono je wykorzystać jako dźwigary w budownictwie, w tym do budowy domów nauczyciela w Reptach i Żyglinie. Natomiast starotorze po rozbieranej bocznicy zdecydowano wykorzystać do poszerzenia jezdni, czyli późniejszej drogi krajowej nr 11 Bytom – Kołobrzeg. W ten sposób zaprzepaszczono szansę na uruchomienie w przyszłości pociągów turystycznych do Boruszowic.
W 1976 r. dobiegały końca prace zmierzające do udostępnienia podziemnej trasy turystycznej w Kopalni Zabytkowej w Tarnowskich Górach, a także skansenu maszyn parowych urządzanego przy nadszybiu szybu Anioł tejże kopalni. Wydawało się, że turyści w pobliże kopalni będą mogli dojeżdżać pociągami wąskotorowymi. Zdzisław Okuniewski w opublikowanym 15 stycznia 1976 r. na łamach wrocławskiego tygodnika Wiadomości tekście, zatytułowanym „Muzeum parowozów w Tarnowskich Górach”, pisał: „Niebywałą atrakcją będzie spacer z szybkością 20 km/godz. luksusową salonką wyłożoną tapetą i autentycznym salonowym dywanem. Obok salonki będzie kursować wąskotorówka, której trasa będzie wynosić 20 km i połączy Bytom z atrakcyjnym zalewem Chechło.”
W wakacje letnie 1976 r. nie wznowiono jednak ruchu pociągów pasażerskich na linii wąskotorowej przez Tarnowskie Góry. Miało to nastąpić tuż po wakacjach. Jak zapowiadał tygodnik Gwarek, na wniosek Dyrekcji Rejonowej Kolei Państwowych w Tarnowskich Górach, Zarząd Kolei Dojazdowych w Bytomiu miał uruchomić z okazji Dni Gwarków w dniach 4, 5 i 6 września 1976 r., czyli w sobotę, niedzielę i poniedziałek, cztery pary pociągów pasażerskich w relacji Tarnowskie Góry Wąskotorowe – Miasteczko Śląskie Zalew. Jak napisano, przystanek początkowy w Tarnowskich Górach miał się znajdować w rejonie wiaduktu przy ul. Oświęcimskiej. Zapewne chodzi o wiadukt w ciągu ul. Nakielskiej, gdyż innego nie było w pobliżu. Pociągi w stronę zalewu miały odjeżdżać o 8, 10, 14 i 17, a w stronę Tarnowskich Gór o 8:40, 10:40, 14:40 i 17:40. Czas przejazdu miał wynosić 18 minut, a cena biletu – 2 zł. Brak informacji, czy pociągi pojechały według tego rozkładu, czy też zapowiedzi nie zostały zrealizowane.
Mijały kolejne lata, a po torach Górnośląskich Kolei Wąskotorowych w rejonie Bytomia, Tarnowskich Gór i Miasteczka Śląskiego w dalszym ciągu kursowały tylko pociągi towarowe, do 1983 r. prowadzone parowozami, a potem już tylko lokomotywami spalinowymi. Z biegiem lat przestały być użytkowane kolejne bocznice. Przykładowo w 1986 r. rozwiązane zostały umowy bocznicowe na obsługę dwóch kopalń dolomitu na pograniczu Bytomia i Tarnowskich Gór. Chodzi o kopalnię Blachówka koło rezerwatu Segiet i kopalnię Bobrowniki – której wyrobisko nazwano później z niejaką przesadą jako Wielki Kanion Tarnogórski.
U schyłku Polski Ludowej przestała być wykorzystywana w ruchu towarowym bocznica do szybu Staszic w Tarnowskich Górach. Szyb ten użytkowany był przez przedsiębiorstwo wodociągowe jako ujęcie wody spożywczej z podziemi tarnogórsko-bytomskich. Wąskim torem dostarczano tam węgiel kamienny służący do celów opałowych. Bocznica ta odgałęziała się od linii Bytom – Miasteczko Śląskie na południe od tarnogórskiej obwodnicy, na terenie dzielnicy Bobrowniki Śląskie, na stacji wąskotorowej noszącej mylącą nazwę Repty. Tor tej bocznicy prowadził szerokim łukiem okrążającym od zachodu, północy i południa Kopalnię Zabytkową. W 1988 r. bocznica do szybu Staszic została zamknięta.
Od wspomnianej bocznicy odgałęział się jeszcze jeden tor, prowadzący prosto do obwodnicy. Na torze tym zaczęto u schyłku PRL odstawiać wagony towarowe, niepotrzebne w ruchu liniowym. Gdy tor się zapełnił, to jako tor odstawczy dla zbędnych wagonów zaczęto wykorzystywać tor prowadzący do szybu Staszic. Wagony odstawiano również na dwóch torach po stronie wschodniej stacji Repty. Wagony te stały tam do drugiej połowy lat 90 XX wieku, następnie przewieziono je prawdopodobnie na stację Tarnowskie Góry Wąskotorowe, w celu zezłomowania na miejscu bądź też załadunku na wagony normalnotorowe. Mało kto przypuszczał, że tor do szybu Staszic na przełomie stuleci będzie przez pewien czas brany pod uwagę do uruchomienia na nim pociągów pasażerskich.
W latach 1989-1991 nastąpiła w Polsce zmiana systemu gospodarki socjalistycznej na gospodarkę wolnorynkową. Sporo zakładów przemysłowych upadło bądź znacznie ograniczyło produkcję. Tym samym Polskie Koleje Państwowe straciły wielu klientów. Zmalały przewozy towarowe i dojazdy do zakładów pracy. W branży transportowej spowodowało to likwidację ruchu na szeregu linii kolejowych w Polsce, w tym na liniach wąskotorowych. Na jedynej czynnej na sieci GKW linii pasażerskiej Rudy – Gliwice Śródmieście ruch pociągów pasażerskich ostatecznie zlikwidowano 4 listopada 1991 r. Co ciekawe, na odcinku Gliwice Trynek – Gliwice Śródmieście pociągi pasażerskie kursowały zaledwie dwa lata, od początku września 1989 r.
Wydawało się, że kolej wąskotorowa w Górnośląskim Okręgu Przemysłowym będzie już tylko i wyłącznie przewozić towary, i to na kurczącej się stopniowo sieci. Ba, możliwe było, że nawet do Miasteczka Śląskiego przestaną dojeżdżać jakiekolwiek pociągi wąskotorowe. Prawdopodobnie w 1992 r. z usług kolei wąskotorowej przestał korzystać skład opału, znajdujący się przy cmentarzu w Miasteczku Ślaskim. Taką datę można znaleźć w publikacjach prasowych z końca XX wieku. Skądinąd wiadomo, że składnica Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Miasteczku Śląskim umowę bocznicową rozwiązała 30 listopada 1998 r., a składnica w Tarnowskich Górach – 31 marca 1995 r.
Z transportu wąskim torem zrezygnowała też Huta Cynku Miasteczko Śląskie. Umowę bocznicową z zakładem rozwiązano 31 grudnia 1990 r., a więc pociągi    wąskotorowe do huty mogły przestać kursować przypuszczalnie jakiś czas wcześniej. Bocznicę do huty rozebrano w 1993 r., a jako ostatnią jej pozostałość w czerwcu 1993 r. zlikwidowano rozjazd w Miasteczku Śląskim, znajdujący się na południe od wiaduktu linii kolejowej Tarnowskie Góry – Zawiercie.
Ograniczenie ruchu towarowego na trasie Bytom – Miasteczko Śląskie zwiększyło automatycznie jej przepustowość, którą zarząd kolei wąskotorowej postanowił wykorzystać, aby w 1993 r. po kilkunastu latach przerwy uruchomić pociągi pasażerskie. Wznowienie ruchu osobowego na linii nieużytkowanej w ten sposób przez lata nie było jakimś szczególnym ewenementem na sieci Polskich Kolei Państwowych. Dla przykładu można powiedzieć, że latem 1961 r. po kilkunastoletniej przerwie wznowiono ruch pociągów na odcinku Szklarska Poręba Górna – Szklarska Poręba Jakuszyce w Górach Izerskich. Pociągi kursowały tam jednak tylko od końca czerwca do połowy października 1961 r. Podobny przypadek miał miejsce na linii Głubczyce – Pietrowice Głubczyckie w województwie opolskim, gdzie w 1970 r. wstrzymano ruch pasażerski, a pod koniec maja 1983 r. wznowiono go – jednak tylko na trzy miesiące.
Kiedy więc wiosną 1993 r. jeden z tarnogórskich tygodników obwieścił, że po latach przerwy wznowiony zostanie ruch pociągów pasażerskich na linii przebiegającej przez miasto gwarków, nikt nie mógł być pewny, czy nie jest to znowu tylko jednorazowa inicjatywa…
C.d.n.
Tomasz Rzeczycki

Montes nr 129